wtorek, 1 października 2013

#7 Imagin - Harry (cz.4)



- Damy radę? – zapytałam patrząc w jego zielone tęczówki.
- Razem na pewno – pocałował mnie namiętnie i przytulił.
Wyszłam z pokoju i wróciłam do chłopców. W pewnym momencie źle się poczułam. No tak, miesiączka. Zawsze mam skurcze.
- I co mu jest? – dopytywał Louis.
- Zły dzień, bywa. Chcecie coś do picia?
Szybko zmieniłam temat i poszłam do kuchni. Przygotowałam dla każdego kawę i kawałek ciasta.
- A ty gdzie uciekasz? – zapytał Niall, kiedy po zastawieniu stołu zmierzałam w kierunku pokoju.
- Źle się czuję, położę się.
Wzięłam prysznic, przykryłam się kocem i chciałam zasnąć. Jednak w głowie ciągle miałam zazdrosnego Harrego. Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi.
- Proszę – powiedziałam cicho.
Do pokoju wszedł Hazza, zamknął drzwi i uklęknął przy mnie.
- Przepraszam kochanie – wyszeptał całując mnie w czoło.
- Wiesz, że nie masz za co?
- Uniosłem się, niepotrzebnie.
Złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach i zrobiłam mu miejsce obok siebie.
- Źle się czuję – oznajmiłam.
- Co się stało?
- Nic takiego, kobiece sprawy.
Zrozumiał o co mi chodzi i przytulił mnie do siebie.  Od razu poczułam się lepiej. Dawał mi ciepło, którego mi brakowało.
- Kochanie, co będzie jutro? – zapytałam bawiąc się jego palcami.
- W jakim sensie?
- Co z nami? Mark nie może się dowiedzieć, jak będziemy się spotykać?
- Coś wymyślimy, nie bój się – powiedział całując moją dłoń.
Leżeliśmy chwilę, kiedy ponownie usłyszałam pukanie.
- Co robimy? – zapytałam przerażona.
- Źle się czujesz, przyszedłem ci pomóc.
Harry usiadł na brzegu łóżka, a ja przekręciłam się plecami do drzwi. Do pokoju wszedł Mark.
- A ty co tutaj robisz? – zwrócił się do loczka.
- Mała źle się czuję, przyszedłem zobaczyć co u niej.
Hazza gładził moje włosy nie zwracając uwagi na reakcje wujka.
- Chcesz jakieś tabletki? Potrzebujesz czegoś? – pytał Mark.
- Nie, dam radę – powiedziałam cicho.
Brzuch zabolał mnie mocniej. Podkurczyłam nogi, by lepiej się poczuć. Podobno pomaga.
- Co jej jest? – usłyszałam głos wujka.
- Kobiece sprawy – powiedział Harry.
- Jak będzie się coś działo, daj znać.
- Jasne.
Mark wyszedł, a Harry spojrzał na mnie z troską.
- Może potrzebne ci jakieś tabletki? Jesteś blada.
- Nie, przywykłam do tego. Ale zostań ze mną.
Długo nie mieliśmy spokoju, bo do pokoju wparował Louis.
- Wszystko ok? – zapytał zmartwiony.
- Tak – odpowiedziałam.
Harry wciąż siedział przy mnie i dodawał otuchy. Louis nie chcąc mi przeszkadzać wyszedł z pokoju, a loczek położył się koło mnie i przytulił.
- Przepraszam – wyszeptałam.
- Za co kochanie?
- Psuję ci popołudnie.
- Kocham z tobą przebywać. Moim obowiązkiem jest ci teraz pomagać i cię wspierać.
Hazza złożył na moim czole pocałunek, a ja zasnęłam. Kiedy się obudziłam czułam się już znacznie lepiej. Jednak nie było przy mnie Harrego, co momentalnie popsuło mój dobry humor. Spojrzałam na telefon, który wyświetlał godzinę 16.00. Obok niego znalazłam karteczkę.
„Jak się obudzisz to zadzwoń do mnie. Jesteśmy na próbie. Kocham Cię malutka. Harry.
Ps. Kiedy śpisz wyglądasz jak aniołek.”
Uśmiechnęłam się sama do siebie i zeszłam na dół.
- Lepiej się czujesz? – zapytał Mark, który właśnie przygotowywał kanapki na kolację.
- Znacznie lepiej.
Wzięłam szklankę soku i wróciłam do pokoju.
„Cześć kochanie. Nie chcę przeszkadzać dlatego piszę.  Dziękuję za wszystko. Kocham Cię.”
Wysłałam sms Hazzie i poszłam wziąć prysznic. Przebrałam swoje piżamy na coś bardziej wyjściowego kiedy usłyszałam dzwonek swojej komórki. Odebrałam nie patrząc nawet na wyświetlacz.
- Cześć mała -  usłyszałam głos Harolda.
- Cześć duży.
- Jak się czujesz?
- Lepiej.
Porozmawialiśmy chwilę, ale loczek musiał wracać do pracy. Włączyłam laptopa i rozejrzałam się za konkursami fotograficznymi. Zawsze lubiłam brać w nich udział. Moją uwagę przykuł tytuł: „Oko na Londyn”. Nie zależało mi na nagrodach, chociaż warsztaty fotograficzne bardzo, by mi się przydały. Dostarczanie zdjęć trwa jeszcze tylko dwa dni. Nie wiele czasu, ale postanowiłam wziąć udział. Pierwsze miejsce to sesja fotograficzna dla znanego na całym świecie magazynu u boku znanego fotografa Terriego Richardsona. Zajrzałam jeszcze na kilka innych stron i zeszłam na kolację.
- Dziś jemy sami? – zapytałam Marka siadając do stołu.
- Chłopcy są na próbie.
Jedliśmy przy spokojnej rozmowie, kiedy postanowiłam spróbować przygotować wujka do mojego związku z Harrym.
- Mark, co byś powiedział gdybym znalazła tutaj w Londynie chłopaka?
- O czym ty mówisz? – zaniepokoił się.
- Tak pytam. Chciałabym wiedzieć.
- Wiesz, że nie byłbym zadowolony. Nie wiem też co na to twoi rodzice no i czy on by mi się spodobał.
- Ale to ja będę go wybierać, nie ty.
- Wiem, ale musisz mieć moją zgodę.
- Dlatego pytam czy bym ją dostała – mówiłam już lekko zdenerwowana.
- Masz kogoś na oku, że mnie o to pytasz?
- Tak, mam. I co z tego?
- To któryś z chłopców, prawda?
- A będziesz pozwalał nam się spotykać? – odpowiedziałam pytaniem.
- Który to? – zapytał wkurzony.
- Będę mogła z nim być?
- Młoda nie bądź śmieszna. Jesteście dziećmi.
- Wiedziałam! – krzyknęłam i odeszłam od stołu.
Cholernie mnie zdenerwował. Dziećmi? On w  wieku Harrego miał już narzeczoną. Wzięłam swój aparat i postanowiłam zrobić kilka prac na konkurs.
- Gdzie idziesz? – zapytał Mark, kiedy wychodziłam.
- A co cię to obchodzi? Daleko.
Złapał mnie za nadgarstki i pociągnął.
- To boli, puść.
W tym momencie zrozumiał, że robi coś nie tak. Ja też trochę odpuściłam.
- Mała, martwię się – powiedział, kiedy stałam przy drzwiach.
- To przestań. Idę robić pracę na konkurs.
Pokazałam mu lustrzankę na potwierdzenie moich słów i wyszłam z domu.


Ps. I jak? Mam nadzieję, że się podoba :)




2 komentarze: