piątek, 30 maja 2014

#26 Imagin - Niall (cz.1)

- [t.i] jeszcze jedno słowo i wylecisz za drzwi.
- Ale trenerze... Nie może mnie trener oblać.
- Kiedy ostatnio byłaś na zajęciach?
- No dobra, ale...
- Nie ma żadnego ale. Zgłoś się po zajęciach, może coś wymyślimy.
Kurwa. No super. Ze wszystkiego mam dobre oceny, tylko jak zwykle wf. Nigdy nie byłam dobra w skakaniu w dal, bieganiu, rzucaniu piłką lekarską, przewrotach, gwiazdach i nie wiadomo czym jeszcze. Wolałam w tym czasie pouczyć się, pogadać, z kimś popisać. Cokolwiek innego tylko nie to. Nie miałam innego wyjścia. Musiałam coś wymyślić.
Dzwonek oznaczający koniec lekcji i spotkanie z trenerem. Założyłam torbę na ramię i wyszłam z klasy podążając w kierunku sali gimnastycznej. Kilka głębokich wdechów. Pociągnęłam drzwi, a moim oczom ukazała się grupa chłopaków w spodenkach i spoconych koszulkach. Wszyscy momentalnie spojrzeli na mnie.
- Miałam się zgłosić trenerze - oznajmiłam.
- Pamiętam. Podejdź.
Zbliżyłam się do nich, a oni ustawili się na zbiórkę.
- Oto [t.i]. Chłopaki. Macie teraz dwa tygodnie przerwy w meczach, dlatego mam dla was zadanie. Pomóżcie jej ogarnąć najprostsze zadania. Ma być ich co najmniej pięć. Jakieś przewroty, stanie na głowie, odbicia i tym podobne. Coś wymyślicie - skierował swoją mowę do całej drużyny.
Zatkało mnie. Prawie dwudziestu chłopaków ma patrzeć jak robię z siebie idiotkę?
- Trenerze, a nie można tego inaczej załatwić? - zapytałam błagalnym tonem.
- Nie. Inaczej policzę ci frekwencję, a wtedy nie zakwalifikujesz się do następnej klasy. Jutro o 17.00 jest trening. Twój wybór - powiedział stanowczo.
Westchnęłam i sztucznie się do niego uśmiechnęłam. Mężczyzna oznajmił, że możemy się już rozejść, a ja się załamałam.
- Będzie dobrze - usłyszałam jakiś głos za sobą, a po chwili ominął mnie jakiś blondyn.
Dobrze? Człowieku, ty chyba nigdy nie widziałeś mnie w akcji. Bałam się. Cholernie się bałam.

___Następny dzień___

Jeszcze nawet tam nie weszłam, a już mam dosyć. Przebrana w sportowy strój siedziałam na szkolnym parapecie i czekałam, sama nie wiem na co. Chłopcy powoli schodzili się na salę. 
- [t.i]! Zapraszam - usłyszałam głos trenera wychylonego zza drzwi.
Ze spuszczoną głową weszłam do pomieszczenia, gdzie miały zacząć się moje katorgi. Ustawiliśmy się na zbiórkę, a po chwili wyszedł mój nauczyciel wf-u, twierdząc, że ufa swojej drużynie. 
- Chodź na rozgrzewkę - usłyszałam jakiś głos za sobą i zaczęłam biec za chłopakami.
Rozciągnięcia, marsz, bieg i tak w kółko. Jak dla mnie już to było męczące. Kiedy skończyliśmy usiadłam przy drabinkach biorąc do ręki butelkę z wodą i wzięłam łyka.
- Wiesz, że to dopiero początek? - zapytał wysoki blondyn.
- Już nie mam siły.
- Wstawaj.
- Nie chcę zrobić z siebie idiotki przy was wszystkich. Nie znam tutaj nikogo. Jestem jedyną dziewczyną, dla której wf jest czarną magią. Wstydzę się - powiedziałam zażenowana.
- Po pierwsze jestem Niall, czyli już kogoś znasz. Po drugie my tutaj nie mamy zamiaru cię zjeść, tylko pomóc ogarnąć tą czarną magię, a po trzecie to nie wydaje mi się, że będzie aż tak źle.
Uśmiechnęłam się nieśmiało, a na moje policzki wkradł się rumieniec. Sama nie wiem z jakiego powodu. Zmęczenia? Wstydu? A może to on tak na mnie działał.
- A ty jak masz na imię? - dodał po chwili i wyrwał mnie z zamyślenia.
- [t.i]. 
- To chodź. Wyciągniemy materace i może na początek przewroty i stanie na głowie. Z tym nie powinnaś mieć problemu.
Złapał mnie za dłoń, a ja czułam, że zaraz się spalę. Zawstydzał mnie. Swoja obecnością, dotykiem i brakiem skrępowania. Niall zawołał kilku chłopaków, by pomogli nam rozstawić sprzęt, a następnie oddzielił salę zasłoną, która sprawiała, że tworzyły się dwa boiska. 
- Co robisz? - zapytałam, kiedy zauważyłam, że zostajemy sami, a reszta udaje się na drugą stronę.
- Mówiłaś, że się ich wstydzisz, dlatego sam Cię będę asekurował i pokażę co trzeba. Taka opcja może być?
- Jesteś pewny, że mnie utrzymasz? 
- Nie jestem aż tak słaby - powiedział śmiejąc się z moich słów.
- Znaczy nie o to mi chodziło. To ja jestem ciężka. Znaczy... - zaczęłam się plątać.
- Ej, spokojnie. To tylko głupie zaliczenie. Nie stresuj się - oznajmił i podszedł do mnie łapiąc moją dłoń.
- Przepraszam.
Uśmiechnął się i nagle odszedł zbliżając się do materaca.
- Ok. Najpierw pokażę ci przewrót w przód. Patrz dokładnie co robię. Ustawiam się kilka kroków od materaca, później jakbym się na niego rzucał i przewijam się. Pamiętaj o nogach. Muszą być złączone, jakbyś miała je związane. Zaczynasz i kończysz w przysiadzie podpartym - mówił robiąc skrupulatnie każdą z czynności.
Wydawało się banalne. Podeszłam do materaca, ustawiłam w pozycji jaką mi pokazał i zrobiłam przewrót w przód próbując złapać równowagę na końcu, jednak mimo wszelkich starań wylądowałam na tyłku. 
- Prawie dobrze - skwitował i się do mnie uśmiechnął.
- Nie śmiej się ze mnie. Mówiłam, że nie umiem.
- Jest ok. Trochę musisz poćwiczyć. Teraz trochę ci pomogę.
Niall ukląkł przy materacu, by móc mnie asekurować, a ja ustawiłam się i podniosłam wzrok na niego. Momentalnie wybuchłam śmiechem i usiadłam.
- A panna z czego się śmieje?
- Z ciebie?
- Bo...
- Bo tak się skupiłeś.
- Ja tu się staram, żebyś mi nie zginęła, a ta się śmieje - powiedział udając obrażonego.
- No przepraszam - oznajmiłam i schowałam twarz w dłoniach.
- Myślisz, że to coś da? Nie gadam z tobą.
- Ale Niall...
- Buziak - stwierdził pokazując palcem na swój policzek.
- Chciałbyś.
- Albo buziak albo sama będziesz zaliczała ten wf. 
- To jest szantaż - skwitowałam.
- To dopiero nasze pierwsze spotkanie. Kochanie, jeszcze dużo będzie takich szantaży.
Spojrzałam na niego groźnie. Przesuwając się po podłodze dojechałam do niego i  ujmując jego twarz w dłonie złożyłam delikatny pocałunek na jego policzku.
- Zadowolony?
- Powiedzmy...
- To znaczy? Nie podobał cię się? - zapytałam oburzona.
- Podobał, ale tylko jeden?
- Jesteś głupi - zaśmiałam się.
- Na miejsce i przygotować się do ćwiczenia, proszę - powiedział poważnie, a ja z uśmiechem na twarzy ustawiłam się w poprzedniej pozycji.

_______________________________
Czeeeść!

Pod ostatnim postem nie było wiele komentarzy, ale chciałam Wam zrobić niespodziankę. Imaginów z Harrym jest mnóstwo, dlatego dziś przychodzę z Niallerem. Mam nadzieję, że się spodoba. Jak zwykle w moim wykonaniu musi być to kilkupartowiec. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Nie wiem kolejna część. Wszystko zależy od Was <3





niedziela, 25 maja 2014

#25 Imagin - Zayn (rozdział 6-ostatnia)

*Zayn*

Stałem w czarnych rurkach, białej koszulki bez żadnego krawatu ani muchy i  ciemnej rozpiętej marynarce paląc kolejnego papierosa. Nazwa biura, gdzie za chwilę miałem mieć rozmowę kwalifikacyjną była ogromna, a niezauważenie jej graniczyło cudem. Spojrzałem na zegarek i dotarło do mnie, że do mojego spotkania pozostało dziesięć minut. Wyrzuciłem peta do stojącej niedaleko popielniczki i biorąc głęboki oddech popchnąłem szklane drzwi prowadzące do wydawnictwa. Wyciągnąłem z kieszeni wygniecioną kartkę i jeszcze raz na nią zerknąłem.

Puls Publications
Upper Montagu Street 2 London biuro nr 81 godz. 10
Nie spóźnij się!
Wszystko będzie w porządku. Kocham Cię

Emi xoxo.

Cholerna trema. Czułem się jakbym miał pięć lat i śpiewał przed publicznością. Podszedłem do jakiejś dziewczyny w okienku, która pokierowała mnie w stronę szukanego przeze mnie pokoju. Szedłem po schodach na trzecie piętro skacząc co drugi stopień, by się nie spóźnić, a za chwilę zobaczyłem numer biura o który mi chodziło. Zerknąłem na zegarek. 9:58. Idealnie. Zapukałem i przekroczyłem próg.

*Emily*

Siedziałam na krześle barowym w naszej kuchni, popijałam kawę i nerwowo stukałam paznokciami w blat. Była już prawie jedenasta, a Zayn nadal nie dzwonił. Bałam się, że jednak go nie przyjęli. Co chwila zerkałam na telefon. Nagle usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza i bez zastanowienia wstałam i udałam się w kierunku drzwi frontowych. Zobaczyłam mojego chłopaka, który właśnie odkładał dokumenty samochodu do komody.
- I jak? - zapytałam szybko.
Spojrzał na mnie i niechętnie wzruszył ramionami. Podeszłam do niego i mocno wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Byłam bliska płaczu. Miałam nadzieję, że go przyjmą. To była jego szansa.
- Co ci powiedzieli? - odezwałam się cichutko.
- Że od poniedziałku zaczynam pracę - powiedział beznamiętnie, a ja nagle od niego odskoczyłam.
- Przyjęli cię?
- A co? Wątpiłaś? 
Uśmiechnął się najszczerzej jak mógł, a ja wtopiłam się w jego usta. Szczęście i wiara, że wyjdziemy na prostą ogarnęła moje ciało. Zayn mocno mnie do siebie przycisnął, a ja nawet nie próbowałam mu się opierać.  
- Tak cholernie się cieszę - wydukałam między pocałunkami.
- Zadowolona, że będziesz miała mnie rzadziej w domu?
- Zadowolona, że w końcu będziesz robić to co kochasz i będziesz szczęśliwy.
- To dzięki tobie, malutka.
- Ja nie mam nic z tym wspólnego.
- Masz.
- Co?
- To dzięki tobie jestem szczęśliwy, bo mam przy sobie osobę, którą kocham najbardziej na świecie.


___Kilka lat później___

*Emily*

Obudziłam się przerażona. Koszmar, cholerny koszmar. Cała spocona otworzyłam powieki i szukałam dłonią lampki. Wiedziałam, że zaświecając światło mogę obudzić Zayn'a, jednak bałam się, cholernie się bałam. Oświetliłam część pokoju i usiadłam na łóżku, opierając plecy o ścianę, a dłonią masowałam brzuch. Przymknęłam oczy i próbowałam się uspokoić.
- Co się stało, kochanie? - usłyszałam zaspany głos mojego męża i dźwięk materaca.
- Kolejny koszmar - odpowiedziałam cicho.
- Połóż się i spróbuj zasnąć.
- Ale ja się boję.
Zayn uniósł się do pozycji siedzącej i zajął miejsce obok mnie. Jedną ręką mnie objął, a drugą położył na mój brzuch.
- Musisz odpoczywać.
- Wiem, ale nie chcę znowu budzić się z płaczem. Ta ciąża mi nie służy.
- Jeszcze jeden miesiąc, a później to już żadne z nas nie zaśnie.
- Jak to nie? Ja nie spałam już osiem miesięcy, po porodzie cały rok opiekowania się małą jest twój.
- Obarczysz mnie wszystkimi obowiązkami? - zapytał uśmiechając się.
- Nie wszystkimi Tylko tymi najgorszymi. Wstawanie w nocy i zmiana pieluchy to twoja robota.
- Dobra, ale teraz się połóż.
- A przytulisz mnie?
- Zrobię wszystko.
- Wszystko? 
- Oczywiście.
- To zamień się. Ten ostatni miesiąc ty ją ponoś.
- Tego chyba nie mogę spełnić.
- Szkoda... 
Pocałował mnie w czoło i położyliśmy się spać. Nie wiem co sprawiało, że w ciąży miałam koszmary, ale wiem jedno: było warto. Mam wspaniałą córeczkę i męża, których kocham najbardziej na świecie.


_________________________

Hej!

Zdziwieni, że to już koniec? Szczerze mówiąc ja też. Chciałam już chyba zakończyć mękę pisania tego opowiadania. Spieprzyłam to, wiem. To tak w ramach rekompensaty możecie wybrać bohatera/ów kolejnego dzieła. Jeszcze raz przepraszam.






 

poniedziałek, 19 maja 2014

OGŁOSZENIE



Cześć wszystkim!

Zdaję sobie sprawę, że ich nie lubicie, bo czytanie o czyimś życiu nie jest za ciekawe, a tytuł "OGŁOSZENIE" w moim przypadku nie wróży nic dobrego. Co mam dziś do powiedzenia? Chyba tylko tyle, że nie wiem co dalej z losami Zayn'a i Emily. Cholernie ciężko pisze mi się to opowiadanie. Bardziej odpowiada mi coś bardziej "normalnego". Może Wy macie jakieś pomysły? Piszcie w komentarzach lub na moim Twitterze  https://twitter.com/PatrycjaBudzich. Zaglądajcie też na mojego instagrama http://instagram.com/patrycjabudzich.


Na koniec chciałabym Wam coś pokazać. Mam nadzieję, że zrozumiecie moją sugestię.



LOVE YOU 

niedziela, 11 maja 2014

#25 Imagin - Zayn (rozdział 5)

*Zayn*

Nie tak to miało wyglądać. Kurwa.
- Kochanie... - zacząłem - zanim wyjechałaś dostawałem mnóstwo anonimowych listów. Z początku obracałem je w żart, ale później zaczęli grozić, że jeżeli nie zrezygnuję z firmy zrobią coś osobie na której cholernie mi zależy. Nie zgłosiłem tego nigdzie, bo wygrzebali by wszystkie stare brudy i  w końcu sam bym to wszystko rozjebał. Myślałem, że chcą kasy, jednak oni chcieli ciebie. Kiedy byłaś w trasie dostawałem twoje zdjęcia. Śledzili cię. Nie wiedziałem co robić. W ostatnim liście dali mi dwa tygodnie na wystawienie firmy na aukcję, a całą kasę miałem przeznaczyć na jakiś ośrodek charytatywny. Domyślałem się, że to konkurencja, ale bałem się. Cholernie się o ciebie bałem. Dzwonili i grozili mi i tobie. Zrobiłem to kochanie. Dla nas. Gdybym wiedział kim był ten kutas...

*Emily*

Nie wiedziałam co powiedzieć. Wpatrywałam się w niego i nie potrafiłam odgadnąć co teraz czuje.
- Czyli to przeze mnie? - zapytałam cicho.
Zayn nagle oprzytomniał i skierował wzrok na mnie. W moich oczach pojawiły się łzy. Spieprzyłam. Gdyby nie ja, on nadal byłby szefem w firmie, gdzie zajmują się grafiką. Spełniał by swoje marzenia. 
- Nawet tak nie mów - powiedział i momentalnie mnie przytulił.
Wtuliłam się w niego jak najmocniej i zatopiłam nos w zagłębieniu jego szyi.
- Dlaczego oni to zrobili? - odezwałam się po chwili.
- Nie wiem, skarbie. Naprawdę nie wiem.
Kołysaliśmy się delikatnie, a łzy nadal płynęły po moim policzku.
- Znalazłeś nową pracę? 
- Greg ma coś na oku dla mnie - skwitował.
Wyswobodziłam się z uścisku i stając na paluszkach musnęłam jego usta.
- Ja mam pieniądze, Zayn. Dopóki nie znajdziesz czegoś odpowiedniego to ci pomogę.
- Dam sobie radę.
Przeniosłam wzrok na jego klatkę piersiową i zaczęłam bawić się jego wisiorkiem.
- Nie chcę, żebyś pracował w jakimś niebezpiecznym miejscu.
- Zobaczę co to za robota od Grega. Mówił coś o jakimś sprzęcie muzycznym. 
- Przepraszam, Zayn.
- Kotuś. Za co, znowu? - zapytał i pocałował mnie w czoło.
- Czuję się za to odpowiedzialna.
- To przestań. To nie twoja wina.
Złapał mój podbródek i podniósł tak, by móc mnie pocałować.
- Kocham cię, malutka - usłyszałam.
- Ja ciebie też, Zayn. Baaaardzo mocno - przeciągnęłam ostatnie słowa mówiąc jak dziecko i jeszcze raz wtuliłam się w jego tors.

*Zayn*

Poczułem pocałunki na ramieniu i powoli otworzyłem powieki. 
- Co ty robisz? Nie śpisz już? - zapytałem, kiedy zobaczyłem Emi muskającą ustami moją skórę.
- No właśnie nie i mi się troszeczkę nudzi. Nie chciałam cię obudzić, ale ile można spać...
Przekręciłem się na bok i ucałowałem czubek jej nosa.
- Śpij - oznajmiłem zaspanym głosem i uśmiechnąłem się na widok jej roztrzepanych włosów.
Przymrużyła oczy, jakby właśnie planowała chytry plan. Zmusiła mnie do ponownego położenia się na plecy, a sama usiadła okrakiem na moim podbrzuszu.
- Co robisz? - zapytałem.
- Patrzę na swojego przystojniaka.
- Doszłaś do jakiś wniosków?
- Tak.
- A powiesz mi jakich.
- Powiem - droczyła się ze mną, a na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech.
- A możesz teraz?
- Mogę.
- No to powiedz.
- Nie zmuszaj mnie - oznajmiła i pochyliła się nade mną składając pocałunek na moich wargach i ponownie wróciła do swojej pozycji.
 - Do niczego cię nie zmuszam.
- Ale i tak ci powiem.
- Więc mów.
- Ale co?
- Emi!
Przekręciłem nas tak, że to teraz ja górowałem i zacząłem ją łaskotać. Wiedziałem, że jej najczulszym punktem są biodra. Zgięła nogi i śmiała się wniebogłosy, prosząc przy tym o litość.
- Zayn, błagam przestań.
- A powiesz mi?
- Tak, już mówię.
Chwilowo przestałem swoich czynów, jednak złapałem jej nadgarstki, by nie uciekła przede mną.
- Więc... - ponaglałem ją.
- Więc doszłam do wniosku, że mam cholernie seksownego chłopaka, którego kocham najbardziej na świecie i który marnuje się na stanowisku jakiegoś gościa od sprzętu w klubie, ale za to jest dobrym grafikiem - powiedziała na jednym wydechu.
- Nic na to nie poradzę - skwitowałem i położyłem się obok niej.
Przeniosła swoje ciało tak, że jej głowa spoczywała na mojej klatce piersiowej, a ona bawiła się moimi palcami.
- Za to ja znalazłam ci świetną pracę jako grafik. Wydawnictwo z którym współpracowałam dzwoniło do mnie i złożyli ci propozycję.
- Czyli to raczej ta praca znalazła ciebie czy mnie, a nie ty ją.
- Dobra, nooo...
- Znowu to tobie będę wszystko zawdzięczał.
- Ja rozwaliłam ci firmę.
- Nie zaczynaj, ok? 
- No ok. Mam do nich numer. Zadzwonisz?
- Zadzwonię.

_________________________________

Cześć.

Na wstępie chciałabym Was przeprosić. Długo mnie nie było. Krótki jest. To też wiem. Więcej nie mówię, ale ponownie dużo się działo z moim zdrowiem i w ogóle. Ok. Nie zanudzam. Niech broni się samo to powyżej.




 

czwartek, 1 maja 2014

#25 Imagin - Zayn (rozdział 4)

*Zayn*

Obudziłem się, kiedy na zewnątrz było już jasno. Nie było przy mnie Emi. Bez namysłu wstałem, by sprawdzić czy jest w domu z nadzieją, że się już na mnie nie gniewa. Ubrany tylko w bokserki zszedłem na dół. Słyszałem włączony telewizor, więc od razu zacząłem kierować się w stronę salonu.
- Emi? Gdzie jesteś? - zapytałem, kiedy zauważyłem, że jednak tutaj jest pusto.
Cisza. Wszedłem do kuchni i ujrzałem ją ubraną w czarne spodenki z wysokim stanem i krótki top, który odsłonił jej cześć brzucha nad pępkiem. Siedziała na stoliku barowym przy blacie i popijała kawę.
- Jadłaś już śniadanie?
Nadal nic. Stanąłem za nią z nadzieją, że przynajmniej pozwoli pocałować mi się w policzek, jednak od razu odsunęła głowę.
- Nadal jesteś zła?
- Dziwisz mi się? - odburknęła.
- Skarbie, nie złość się na mnie.
- Tylko takie masz argumenty? Wysil się trochę.
- Powiedz mi co mam zrobić, żebyś mi wybaczyła - powiedziałem z nadzieją w głosie.
- Zacznij używać mózgu, tępaku.
Głęboko odetchnąłem i położyłem jej ręce na biodrach, a ustami zacząłem muskać jej szyję. O dziwo nie kazała mi przestać.

*Emily*

Jego dłonie wędrowały coraz niżej, a ja nie potrafiłam się oprzeć. Delikatnie przechyliłam głowę, by ułatwić mu zadanie. Nagle dotarło do mnie, że on znów zmierza do jednego. 
- Przestań - powiedziałam, chociaż tak naprawdę tego nie chciałam. 
Pragnęłam go. Potrzebowałam jego dotyku. Zayn wymruczał moje imię wprost do ucha, a ja przy jego pomocy wstałam z krzesła i przekręciłam się przodem do niego. Chwilę mierzyliśmy się spojrzeniami, a nasze usta w końcu stworzyły całość. Całowaliśmy się namiętnie, jednak powoli. Malik splótł ręce pod moimi pośladkami i uniósł, nie odrywając od siebie naszych języków. Mimo przeszkód kierowaliśmy się w stronę sypialni. Kiedy już się tam znaleźliśmy delikatnie położył mnie na łóżko i nadal całował. Nasze pieszczoty przerwał jednak dzwonek telefonu Zayna.
- Odbierz - powiedziałam odrywając się od jego ust.
On tylko zamruczał, jednak nie dawał za wygraną.
- Malik - wyjęczałam.
- Jak coś ważnego to zadzwonią jeszcze raz - skwitował i nadal nie zaprzestał składać mokrych pocałunków na moim ciele.


*Zayn*

Seks z nią to coś wspaniałego. Jej głowa spoczywała na mojej klatce piersiowej, a ja nie potrafiłem oderwać od niej wzroku. Głaskałem jej ramię, a Emi z uśmiechem na twarzy próbowała unormować oddech. Mógłbym spędzić z nią tak całe życie. 
- Muszę iść do łazienki - powiedziała cichutko i niechętnie podniosła się do pozycji siedzącej zakrywając kołdrą swoje nagie piersi.
- Ale tak bardzo nie chcę mi się wstawać. Tu tak ciepło - dokończyła i mimo wszystko opuściła łóżko zabierając ze sobą moją koszulkę, która leżała na ziemi i czystą bieliznę.
Nie chciało mi się ruszać z miejsca, najchętniej zaprosiłbym ją tutaj jeszcze raz i przytulił. Moje rozmyślania przerwał dzwonek telefonu. Oni chyba nigdy się ode mnie nie odczepią. Greg... No tak mogłem się domyślić.


*Emily*

Wyszłam właśnie spod prysznica, kiedy usłyszałam jak Zayn z kimś rozmawia w sypialni.
- Mogę ... W łazience ... Nie, nie słyszy ... Na firmę nie ma już co liczyć ... Nie założę nowej, bo jej juz tak nie rozkręcę, a jeżeli ten chuj znów będzie chciał coś zrobić Emi? To nie ma sensu ... Co to za robota? ... Jutro? ... Tak, coś wymyślę. Dzięki.
O czym on do cholery mówi? Ktoś chciał mi coś zrobić? Ubrałam się i wyszłam chcąc uzyskać jakieś wyjaśnienia.
- Z kim gadałeś? - zapytałam już lekko wkurzona.
- Z Gregiem - odpowiedział krótko.
- O czym z nim rozmawiałeś? "A jeżeli ten chuj znów będzie chciał coś zrobić Emi?" O co w tym chodziło? 
- Kochanie...
- Kochanie? Dlaczego nic mi nie mówisz? Co z firmą? O jakiej pracy on mówił? 
Nie potrafiłam się opanować. Mój głoś coraz bardziej drżał. Zayn odetchnął głęboko, jakby wytłumaczenie wszystkiego było cholernie trudne.
- Nie powiedziałem ci o czymś - stwierdził, a wzrok skierował na podłogę.
Wstydził się? Bał? Nie rozumiałam o co chodzi.
- O czym?
- Wszystko się spieprzyło, mała - powiedział, a ja zaczęłam bać się, że coś nam grozi.


________________________________

Cześć skarby!


Bardzo, ale to bardzo Was przepraszam za to, że tak długo nic tutaj nie było. Jakie mam na to wytłumaczenie? Moja wena sobie poszła hen daleko i nie chciała wrócić, a i brak czasu mnie odwiedził. Także dopiero dziś nadchodzę z rozdziałem 4. Krótki... zdaję sobie z tego sprawę. Kiedy następny? Wszystko zależy od Was i waszej aktywności. 



Jeżeli chcecie ze mną porozmawiać, o coś zapytać, zamówić imagin, albo dać jakąś radę piszcie:




Tutaj możecie zobaczyć co u mnie.