*Zayn*
Stałem w czarnych rurkach, białej koszulki bez żadnego krawatu ani muchy i ciemnej rozpiętej marynarce paląc kolejnego papierosa. Nazwa biura, gdzie za chwilę miałem mieć rozmowę kwalifikacyjną była ogromna, a niezauważenie jej graniczyło cudem. Spojrzałem na zegarek i dotarło do mnie, że do mojego spotkania pozostało dziesięć minut. Wyrzuciłem peta do stojącej niedaleko popielniczki i biorąc głęboki oddech popchnąłem szklane drzwi prowadzące do wydawnictwa. Wyciągnąłem z kieszeni wygniecioną kartkę i jeszcze raz na nią zerknąłem.
Puls Publications
Upper Montagu Street 2 London biuro nr 81 godz. 10
Nie spóźnij się!
Wszystko będzie w porządku. Kocham Cię
Emi xoxo.
Cholerna trema. Czułem się jakbym miał pięć lat i śpiewał przed publicznością. Podszedłem do jakiejś dziewczyny w okienku, która pokierowała mnie w stronę szukanego przeze mnie pokoju. Szedłem po schodach na trzecie piętro skacząc co drugi stopień, by się nie spóźnić, a za chwilę zobaczyłem numer biura o który mi chodziło. Zerknąłem na zegarek. 9:58. Idealnie. Zapukałem i przekroczyłem próg.
*Emily*
Siedziałam na krześle barowym w naszej kuchni, popijałam kawę i nerwowo stukałam paznokciami w blat. Była już prawie jedenasta, a Zayn nadal nie dzwonił. Bałam się, że jednak go nie przyjęli. Co chwila zerkałam na telefon. Nagle usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza i bez zastanowienia wstałam i udałam się w kierunku drzwi frontowych. Zobaczyłam mojego chłopaka, który właśnie odkładał dokumenty samochodu do komody.
- I jak? - zapytałam szybko.
Spojrzał na mnie i niechętnie wzruszył ramionami. Podeszłam do niego i mocno wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Byłam bliska płaczu. Miałam nadzieję, że go przyjmą. To była jego szansa.
- Co ci powiedzieli? - odezwałam się cichutko.
- Że od poniedziałku zaczynam pracę - powiedział beznamiętnie, a ja nagle od niego odskoczyłam.
- Przyjęli cię?
- A co? Wątpiłaś?
Uśmiechnął się najszczerzej jak mógł, a ja wtopiłam się w jego usta. Szczęście i wiara, że wyjdziemy na prostą ogarnęła moje ciało. Zayn mocno mnie do siebie przycisnął, a ja nawet nie próbowałam mu się opierać.
- Tak cholernie się cieszę - wydukałam między pocałunkami.
- Zadowolona, że będziesz miała mnie rzadziej w domu?
- Zadowolona, że w końcu będziesz robić to co kochasz i będziesz szczęśliwy.
- To dzięki tobie, malutka.
- Ja nie mam nic z tym wspólnego.
- Masz.
- Co?
- To dzięki tobie jestem szczęśliwy, bo mam przy sobie osobę, którą kocham najbardziej na świecie.
- Tak cholernie się cieszę - wydukałam między pocałunkami.
- Zadowolona, że będziesz miała mnie rzadziej w domu?
- Zadowolona, że w końcu będziesz robić to co kochasz i będziesz szczęśliwy.
- To dzięki tobie, malutka.
- Ja nie mam nic z tym wspólnego.
- Masz.
- Co?
- To dzięki tobie jestem szczęśliwy, bo mam przy sobie osobę, którą kocham najbardziej na świecie.
___Kilka lat później___
*Emily*
Obudziłam się przerażona. Koszmar, cholerny koszmar. Cała spocona otworzyłam powieki i szukałam dłonią lampki. Wiedziałam, że zaświecając światło mogę obudzić Zayn'a, jednak bałam się, cholernie się bałam. Oświetliłam część pokoju i usiadłam na łóżku, opierając plecy o ścianę, a dłonią masowałam brzuch. Przymknęłam oczy i próbowałam się uspokoić.
- Co się stało, kochanie? - usłyszałam zaspany głos mojego męża i dźwięk materaca.
- Kolejny koszmar - odpowiedziałam cicho.
- Połóż się i spróbuj zasnąć.
- Ale ja się boję.
Zayn uniósł się do pozycji siedzącej i zajął miejsce obok mnie. Jedną ręką mnie objął, a drugą położył na mój brzuch.
- Musisz odpoczywać.
- Wiem, ale nie chcę znowu budzić się z płaczem. Ta ciąża mi nie służy.
- Jeszcze jeden miesiąc, a później to już żadne z nas nie zaśnie.
- Jak to nie? Ja nie spałam już osiem miesięcy, po porodzie cały rok opiekowania się małą jest twój.
- Obarczysz mnie wszystkimi obowiązkami? - zapytał uśmiechając się.
- Nie wszystkimi Tylko tymi najgorszymi. Wstawanie w nocy i zmiana pieluchy to twoja robota.
- Dobra, ale teraz się połóż.
- A przytulisz mnie?
- Zrobię wszystko.
- Wszystko?
- Oczywiście.
- To zamień się. Ten ostatni miesiąc ty ją ponoś.
- Tego chyba nie mogę spełnić.
- Szkoda...
Pocałował mnie w czoło i położyliśmy się spać. Nie wiem co sprawiało, że w ciąży miałam koszmary, ale wiem jedno: było warto. Mam wspaniałą córeczkę i męża, których kocham najbardziej na świecie.
_________________________
Hej!
Zdziwieni, że to już koniec? Szczerze mówiąc ja też. Chciałam już chyba zakończyć mękę pisania tego opowiadania. Spieprzyłam to, wiem. To tak w ramach rekompensaty możecie wybrać bohatera/ów kolejnego dzieła. Jeszcze raz przepraszam.
Długo czekałam na tą część, ale się nie zawiodłam. Masz rację, wszystko skończył się szybko, ale chyba lepsze to, niż gdybyś miała się męczyć z ciągnięciem tego. Nic nie spieprzyłaś i nie pieprz głupot. Wyszystko wyszło pięknie, skończyło się dobrze, a końcówka taka słodka i zabawna. :*
OdpowiedzUsuńNastępny? Hm... Na pewno z łatwością się domyślisz, o kim bym chętnie poczytała :). Z Nim mi się najlepiej pisze (co widać chociażby po ilości etykiet u mnie na blogu, która aż czasami mnie przeraża O_o) i wydaje mi się, że Tobie też. Ale to Twój wybór. Pozdrowionka i miłego wieczoru! ♥
O mój Boże!
OdpowiedzUsuńKocham <3<3<3
Jejku! Cudowny! Jezu nie spodziewałam się, że to będzie już koniec. Proszę niech kolejne opowiadanie będzie z Niallem <3
OdpowiedzUsuńMi.
Niespodziewany obrót sprawy. Bardzo fajne zakończenie :) Lepiej tego zakończyć się nie dało :) Jeśli chodzi o następny imagin to zdecydowanie musi być Harry ^^ Trzymaj się i do następnego odcinka, buźka :*
OdpowiedzUsuń<LOVE3
OdpowiedzUsuńNie no, cudo ♥
OdpowiedzUsuńNiech kolejny bd z Ni! Tak dawno go nie było, a Harry był. Proszę <3
Boskie, boskie...:) Uwielbiam Twój sposób pisania ♥
OdpowiedzUsuńDo następnego, pozdrawiam!
HDIRUNDISJBS!! Genialny!! Next z Niallerem proszę ;))
OdpowiedzUsuńŚliczny<3!
OdpowiedzUsuń