wtorek, 22 kwietnia 2014

#25 Imagin - Zayn (rozdział 3)

*Zayn*

Dokończyłem palić papierosa i próbowałem przedostać się przez tłum ludzi. Smród, krzyki, dziwki... To norma takiego towarzystwa. Chciałem odwalić robotę i spierdalać stamtąd jak najszybciej. Faceci podchodzili do mnie w wiadomej sprawie. Pozbywałem się kolejnych działek w zaskakującym tempie. 
- Cześć Zayn - usłyszałem damski głos.
Odwróciłem się i zobaczyłem jakąś kobietę. Nie wiedziałem skąd może mnie znać. Kiwnąłem tylko głową i podszedłem do niej z nadzieją, że coś kupi.
- Idziesz ze mną? - zapytała.
- Niby gdzie?
- Zabawić się. Nie mam kasy, a twój towar mi się przyda.
Podeszła do mnie i zaczęłam wodzić dłonią po mojej klatce piersiowej. Złapałem ją za nadgarstek i zmusiłem, by przestała to robić.
- O co ci chodzi, kotku? 
- Potrzebuję kasy, a nie dziwki.


*Emily*

Zabiję go. Znajdę i zabiję. Gdzie on, kurwa, jest o tej porze? Kolejny sygnał i cisza. Zayn Malik właśnie nie żyjesz. Spojrzałam na komórkę, która wyświetlała kilka minut po drugiej. Jeszcze raz nacisnęłam zieloną słuchawkę i czekałam, aż wielmożny pan odbierze.
- Halo? - usłyszałam jego głos.
- Gdzie ty jesteś do cholery?
- Emi?
- Nie, kurwa, papież. Odpowiesz mi?
- W pracy, mała.
- W środku nocy? Myślisz, że ci uwierzę?
- Skarbie...
- Jak za 5 minut nie będziesz w domu to możesz się stąd wynosić.
Rozłączyłam się i rzuciłam telefonem gdzieś na łóżko. Zeszłam do kuchni i zaświeciłam lampkę, by trochę oświetlić dom. Grzebałam po szafkach, a w tym czasie włączyłam wodę. Jest! Kawa. Jedyne o czym teraz marzę. Wsypałam proszek do kubka i usiadłam przy stole. Równo z gwizdem czajnika usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Oparłam się o blat kuchenny i zalałam kawę.
- Jeszcze nie śpisz? - zapytał Zayn, który właśnie wszedł do kuchni.
Nie odrywałam wzorku od kubka. Mieszałam jego zawartość, jakby było to w tej chwili najważniejsze. Chłopak podszedł do mnie i próbował dotknąć biodra, jednak szybko się odsunęłam.
- Jesteś na mnie zła?
Spojrzałam na niego jak na idiotę i usiadłam przy stole ciągle bawiąc się kawą. Ukląkł przy mnie i położył dłonie na moich udach.
- Mała... - przeciągnął.
- Odwal się - odburknęłam nawet na niego nie patrząc.
- Proszę cię.
- Zamknij się.
- Jesteś zła tylko dlatego, że tak późno wróciłem?
Przeniosłam swój wzrok na niego i nie mogłam uwierzyć w to co powiedział.
- Jesteś aż takim idiotą, Zayn?
- Powiesz mi?
- Domyśl się.
Wstałam i odłożyłam wciąż pełny kubek. Kierowałam się w stronę drzwi, kiedy poczułam mocny uścisk.
- Nie jestem dobry w te gierki. Powiedz mi.
- Ok. Jak krowie na granicy wszystko ci wytłumaczę - oznajmiłam już nieźle wkurwiona.
Kiwnął tylko głową, a ja odwróciłam się do niego przodem.
- Dopiero co wróciłam po trzech miesiącach do domu, cholernie się za tobą stęskniłam, chciałam spędzić z tobą trochę czasu. A ty? Przespałeś się ze mną i pojechałeś chuj wie gdzie. Nie jestem dziwką, Zayn - mówiłam dalej i odeszłam od niego.

*Zayn*

Zostawiła mnie, a ja stałem jak wryty. Dziwką? Nigdy bym o niej tak nie pomyślał. Jak mogłem doprowadzić do tego, że tak się poczuła? Emi ma rację, jestem idiotą. Nagle poczułem w kieszeni wibracje telefonu. Zwinnym ruchem go wyciągnąłem i zauważyłem połączenie z Gregiem. 
- Halo?
- Sprzedałeś?
- Wszystko.
- Dobrze, jutro chcę kasę. Procent dla ciebie taki jak zwykle.
- Dzięki.
- Gadałem dzisiaj z kumplem, znasz się trochę na elektronice i tym całym sprzęcie muzycznym?
- Jasne. 
- Mam dla ciebie robotę. Może nie jest jakoś super płatna, ale łatwo dostać awans. Zayn, wiesz, że cię lubię i już dziś ci to powtarzałem. Nie możesz skończyć tak jak reszta.
- Pomyślę nad tym - oznajmiłem
.
- Jutro ci wszystko dokładnie powiem. Do zobaczenia, stary.
- Na razie.
Rozłączyłem się i poszedłem do naszej sypialni. Lekko uchyliłem drzwi i zobaczyłem Emily. Spała. Zbliżyłem się do niej i pocałowałem w czoło. Moja. Zrobiłbym dla niej wszystko. Poświęciłem już firmę. Gdy sobie przypomnę o tym kutasie od razu moja szczęka i pięści się zaciskają. Skurwiel.

_________________________________

Cześć.

Zdziwieni? A jednak. Jestem. Nie wiem czy jednorazowo, ale postanowiłam opublikować kolejną część. Chyba ze względu na Paulinę. Jesteś najcudowniejsza pod słońcem, a Twoje dzieła są genialne. Ty się starasz, dlatego ja też spróbuję. Mam nadzieję, że zachęcicie mnie do pozostania tutaj. Dziękuję tym wszystkim, którzy chcieli żebym została. To wszystko dla Was! Kocham xoxo.


Mam nadzieję, że na dłużej...
Patrycja


piątek, 18 kwietnia 2014

OGŁOSZENIE!





     Ogłaszam zawieszenie bloga! Dlaczego? Ze względu na Was i na mnie. Ja mam coraz mniej czasu, wy najwyraźniej również. Komentarzy nie jest za wiele, a odwiedziny rosną. Nie wiem od czego to zależy. Ja się starałam. Dziękuję tym, którzy ze mną byli. Mogłabym tutaj wyróżnić parę osób, ale nie chcę nikogo pominąć. Byliście wspaniali. Świetnie mi się pisało, najwyraźniej jednak nie wychodziło mi to zbyt dobrze i nie zasłużyłam na Wasze wsparcie. Przepraszam, jeżeli teraz macie jakieś poczucie winy. Aktualnie mam dużo zajęć, ale z pisania nie zrezygnuję. Przykro mi, że nie będę Wam już tego publikować. Jeszcze raz dziękuję tym którzy ze mną byli. Kocham Was i doskonale o tym wiecie. Znalazłam dzięki temu blogowi przyjaciół, jeżeli mogę Was tak nazwać. Po prostu znalazłam osoby z którymi związałam się emocjonalnie. Nie opuszczę i nadal będę do Was zaglądać. Może kiedyś powrócę...

Patrycja.


Good bye!




sobota, 12 kwietnia 2014

#25 Imagin - Zayn (rozdział 2)

*Emily*

Obudziłam się w cudownym nastroju. W końcu miałam przy sobie mojego faceta. Teoretycznie, bo nie było go w łóżku. Wzięłam szybki, orzeźwiający prysznic, założyłam coś wygodnego i zeszłam na dół. Wchodziłam właśnie do kuchni, kiedy usłyszałam jak Zayn rozmawia przez telefon. Cofnęłam się i zostałam za drzwiami.
- Tak... Nie mogę później? Wiesz, że nie mam kasy...Inaczej się umawialiśmy... Nie, nie pożyczę od niej. Ma o niczym nie wiedzieć, jasne?... I co z tego?...Co?! Chyba oszalałeś...Nigdy...Coś wykombinuję. Na razie.
Zapłacę? W co on się wplątał? A jego firma? Nie ma kasy? Co jest do cholery? Weszłam tam z nadzieją, że zaraz wszystko mi wyjaśni.
- Cześć skarbie, wyspałaś się? - zapytał jak gdyby nigdy nic.
- Hej, tak. A ty?
Podeszłam do niego i ucałowałam.
- W miarę. Robimy śniadanie?
Unikał tematu. Czyli mam to ja mam o niczym nie wiedzieć? Może faktycznie nie powinnam się wtrącać, jednak Zayn to mój chłopak. Chciałabym wiedzieć co się dzieje.
- Zayn...- powiedziałam robiąc kanapki.
- Tak?
- Wszystko w porządku? - zapytałam zerkając na niego.
- Tak. Czemu pytasz?
- Nie, nic. Tak tylko...
Nie wiedziałam co powiedzieć.

*Zayn*

Słyszała? Mam cichą nadzieję, że nie. O niczym nie może się dowiedzieć. Nie chcę jej stracić.
- Skarbie, przepraszam cię, ale będę musiał dziś wyjść - oznajmiłem.
- Dziś? Nie spędzimy tego dnia razem? Dopiero przyjechałam.
- Przepraszam, mała. Muszę, mam sprawy w firmie. Nathan się buntuje co do nowych projektów musimy zrobić zebranie.
Coraz lepiej idzie mi kłamanie. Kurwa. Gdybym znalazł tego idiotę. 
- O której wychodzisz? - zapytała, podchodząc do mnie i kładąc jedną rękę na moim torsie.
- Za dwie godziny - powiedziałem i ucałowałem w czoło, mocno ją przy tym przytulając.
- O której wrócisz?
- Nie wiem, skarbie. Nie wiem.
Zjedliśmy śniadanie i poszedłem na górę wziąć prysznic i trochę się ogarnąć. Założyłem ciemne dżinsy i jakąś koszulkę. Nie zastanawiałem się nad tym zbytnio, chociaż zawsze lubiłem dobrze wyglądać. Teraz najważniejsze jest to, żeby wszystko odkręcić. Na firmę nie ma już co liczyć. Poszliśmy z torbami, a to wszystko przeze mnie. Gdybym znalazł tego kutasa, który to wszystko zrobił nie chodziłby już po tej ziemi. Znalazłem Emily, ścieliła właśnie nasze łóżko. Moja. Tylko moja.
- Wychodzę, mała. Na razie - powiedziałem i delikatnie musnąłem jej usta.
Lekko się mnie przestraszyła, nie wiedziała, że tam jestem. Odkręciła się w moją stronę i namiętnie pocałowała.
- Pa Zayn.
Wyszedłem z domu, kierując się w stronę dobrze znanego mi pubu. Wiedziałem, że znajdę tam Grega. Ten facet już jakiś czas ratuje mi dupę. Gdyby nie on już dawno wylądowałbym na bruku. Wszedłem do budynku i w tym samym miejscu co zawsze znalazłem mojego zbawiciela.
- Cześć, muszę zarobić jakoś kasę - powiedziałem nie owijając w bawełnę.
- Duża suma?
- Większa niż zwykle.
- Kurwa, Zayn. Zawsze na ostatnia chwilę?
- Tak wyszło. Co mam robić?
- Dziś w nocy w starej hali na południu Londynu są walki, musisz sprzedać wszystko.
- Ile?
- Ponad sto działek.
- Wiesz, że to nieprawdopodobne? 
- Chcesz zarobić?
- Dobra.
- O 20 przyjedź po towar.
- Dzięki - powiedziałem.
Chciałem już wyjść, ale jeszcze poczułam jak staje za mną i łapie mnie za ramię.
- Coś jeszcze? - zapytałem.
- Stary, znajdź sobie normalną robotę. Lubię cię, nie chcę, żebyś miał problemy.
- Łatwo powiedzieć, wiesz, że o firmie mogę zapomnieć.
- Są inne sposoby. Emily ci pomoże.
- Nie chcę jej w to wciągać.
- Gdyby nie ona, wszystko byłoby normalnie.
- Gdyby nie ona, dawno byłbym nikim - powiedziałem wkurwiony jego słowami.
- Sory, stary. Taka jest prawda.
- Gówno prawda, Greg. Muszę sam sobie poradzić. Wyjdę na prostą.
- Mam nadzieję, Zayn.
- Na razie - pożegnałem się i wyszedłem.
Gdyby nie ona, wszystko byłoby normalnie. Co ten człowiek pieprzy? Dzięki niej wpadłem na pomysł, żeby zrobić tą firmę, ona mi pomagała, wyszło jak wyszło. Nie mogłem jej poświęcić. Ona jest ważniejsza. Najważniejsza!

*Emily*

Siedziałam sama w domu i zaczęłam tutaj sprzątać. Ten chłopak to bałaganiarz, zdecydowanie zasługuje na takie miano. Ze względu, że nie wiedziałam o której wróci Zayn, wycierałam kurze, wyniosłam śmieci, postanowiłam nawet zajrzeć do szuflad, żeby poukładać wszystkie papiery, kiedy zauważyłam wiele nie otwartych jeszcze kopert. Energia, gaz, woda... Co to jest? Rachunki? On sobie żarty robi? Nie zapłacone. Kurwa, Zayn. Otworzyłam koperty i patrzyłam na kwoty. Może nie były one jakieś ogromne, w końcu mieszkał tutaj sam, ale czy on nie ma mózgu? Zapomniał. Wkurzona pofatygowałam sie po telefon i wybrałam numer mojego chłopaka.
- Halo? - usłyszałam jego głos.
- Jaja sobie robisz, Zayn?
- Emi? O co chodzi?
- O rachunki, idioto. Skleroza czy jak?
- Kurwa, mała no... Zapomniałem. Jak tylko wrócę wszystko ureguluję.
- Sama to zrobię.
- To moja działka.
- Raz się poświęcę skoro ty nie potrafisz.
Rozłączyłam się i rzuciłam telefonem na fotel. Włączyłam laptopa i weszłam na swoje konto bankowe. To on zawsze płacił za dom, ale chyba ten jeden raz nie zrobi mi różnicy. Pieniądze mam, więc nie widzę problemu, ale czy on w ogóle zdaje sobie sprawę, że to mogło pociągnąć za sobą konsekwencje? Po chwili wszystko było spłacone, a ja wzięłam się za dalsze sprzątanie. Mnóstwo niepotrzebnych już papierów. Wysypałam wszystko na podłogę, by je posegregować i zostawić tylko te potrzebne. Żadnych rachunków za firmę? Dziwne. Zayn przynosił większość do domu, by je dokładnie przeanalizować, a teraz nic? Wyrzuciłam wszystkie stare papiery, a nowe ładnie ułożyłam. Dom już lśnił, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Zmęczona podeszłam do nich i przekręciłam zamki.
- Cześć Emily - usłyszałam i zobaczyłam Eleanor.
- Czeeeść - przeciągnęłam i przytuliłam ją.
- Ślicznie wyglądasz.
- Ty też.
- Trzy miesiące się nie widziałyśmy, no opowiadaj. Jak twoja trasa?
- Ogromny zapieprz. Wchodź.
Pociągnęłam ją za sobą i zaprosiłam do salonu. Ela, tak na nią mówię, to moja przyjaciółka i dziewczyna Louisa, dobrego kumpla Zayna. Poznałyśmy się jak byłyśmy małe. Była sąsiadką moich dziadków, do których często przyjeżdżałam. Zawsze nazywałam ja siostrą i tego się trzymam, zawsze mogę na nią liczyć. 


_____________________________

Cześć skarby!.

Nie wiem jak to zrobiłam, że znalazłam dla Was czas, bo mam ogrom pracy. Weekend spędzony przy książkach i rozwiązywaniu testów. No nic... Nie o tym. Jak Wam się podoba nowy rozdział? Mam nadzieję, że Was zaciekawiłam i nie domyślacie się za bardzo o co chodzi i co stało się podczas wyjazdu Emily. Komentarzy nie było może jakoś strasznie dużo, ale to pierwszy rozdział i rozumiem. Szczerze mówiąc dziwnie mi to pisać, przyzwyczaiłam się do Hazzy w roli głównej. Okej, nie zanudzam. 15 komentarzy i wstawiam nowe. Trochę Was szantażuję. Wierzę, że dacie radę :) Dziękuję za wszystko i liczę na Was!





poniedziałek, 7 kwietnia 2014

#25 Imagin - Zayn (rozdział 1)

 Ten rozdział zawiera scenę +18. Czytasz na własną odpowiedzialność!
______________________________________

*Emily*


- Nie zdążę! Za cholerę nie zdążę! - krzyczałam sama do siebie zakładając buty.
Walizka w dłoń. Wybiegłam przed dom i jak najszybciej wsiadłam do taksówki, która już na mnie czekała.
-Lotnisko - oznajmiłam starszemu mężczyźnie siedzącemu za kierownicą.
Bez namysłu ruszył w podanym mu kierunki. 10:37! Jeszcze 13 minut do wylotu. Biegłam z bagażem w ręku. Odprawa już trwała. Zostawiłam walizkę w podanym miejscu i przeszłam przez bramki. Uff... Dałam radę. Znalazłam miejsce w samolocie i wysłałam ostatniego sms.

     Do: Zayn 
 Zaraz wylatuję. Już nie mogę się doczekać. Kocham Cię! xoxo.

*Zayn*


Zerknąłem na telefon i przeczytałem kolejną wiadomość. Kocha mnie. Gdyby wiedziała wszystko od razu zmieniłaby zdanie. Pozbierałem butelki z podłogi, popsikałem cały dom jakimś tanim odświeżaczem, włączyłem pranie, a sam poszedłem wziąć prysznic. Zimna woda powoli uspokajała moją zaczerwienioną skórę. Kolejny tatuaż. Mam nadzieję, że nie będzie na mnie tak cholernie zła jak ostatnim razem. Dokładnie wytarłem się ręcznikiem, umyłem zęby i włożyłem czyste ubrania. Spryskałem się jej ulubionymi perfumami i wyszedłem z łazienki. W mieszkaniu nadal panował burdel. Nie było jej trzy miesiące, a ja zdążyłem tutaj wszystko rozjebać. Do ręki wziąłem mój czarny BlackBerry,  który oznajmił mnie o nowej wiadomości. Sam jestem w szoku, że go jeszcze mam, ale to prezent od niej. Nie mógłbym go sprzedać.

     Od: Moja Mała
 Niedługo będę lądować. Przyjedziesz czy zamówić taksówkę? ;)

Cholera. Gdybym miał jeszcze samochód. Spencer... Jeden telefon, a pożyczy mi jakieś auto.
-Stary potrzebna mi jakaś fura. Najlepiej fajna, na kilka dni - powiedziałem do słuchawki.
- A kasa? Za darmo ci go nie wypożyczę.
- Wszystko ci oddam - zapewniałem chociaż nie miałem zielonego pojęcia jak miałbym to zrobić.
- Na kasę masz miesiąc. Kwota ta co zawsze.
- Potrzebny mi teraz.
- Za chwilę podstawię ci jakiś pod dom.
- Dzięki stary, ratujesz mi życie.
- Znowu, Zayn. Znowu.
Rozłączyłem się i wysłałem do niej sms.

     Do: Moja Mała
Pojadę po Ciebie. ;*
Ps. Nie używaj telefonu w samolocie!

,,Wyślij". Sprzątnąłem jeszcze naszą sypialnię i wyszedłem przed dom, gdzie czekało na mnie czarne BMW. Jedno z najnowszych modeli.
- Siema stary - przywitałem się ze Spencerem uściskiem dłoni.
- Cześć. Może być?
- Lepsze takie niż żadne.
- Wiadomo. Emily przyjeżdża? To dla niej ta cała szopka?
- Zgadłeś. Nie chcę, żeby na wstępie dowiedziała się, że ma chłopaka bankruta.
- Ona ci pomoże.
- Albo mnie zostawi.
- Nie jest taka - skwitował mój przyjaciel.
- Mam taką nadzieję.
Naszą rozmowę przerwa dzwonek mojego telefonu.
- Słucham, skarbie? - powiedziałem do słuchawki, kiedy na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie mojej dziewczyny.
- Cześć, Zayn. Jestem na miejscu. Gdzie jesteś?
- Kieruj się do wyjścia. Przepraszam. Chwilę się spóźnię, ok?
- No okej - przeciągnęła.
- Zaraz będę. Kocham cię.
- Ja ciebie też - oznajmiła, a ja się rozłączyłem.
Obyś tylko nie zmieniła zdania jak to wszystko zobaczysz...
- Lecę stary, nie mam czasu. Dzięki - oznajmiłem kumplowi.
- Ucałuj ją ode mnie.

*Emily*

Siedziałam na walizce i wciąż zerkałam na zegarek. 20 minut spóźnienia. Malik, na wstępie zaczynasz mnie wkurzać. Wpatrywałam się we własne trampki, kiedy poczułam pocałunek na szyi.
- Cześć, mała - usłyszałam głos Zayna.
Momentalnie się obróciłam, wstałam i wpiłam się w jego usta. Trzy cholernie długie miesiące nie czułam tego smaku. Jego dłoń jeszcze bardziej zacisnęła się na mojej tali, a język wodził po podniebieniu. Cała złość ze mnie spłynęła, a inicjatywę przejęła miłość i tęsknota.
- Bo mnie udusisz - powiedział, kiedy oderwaliśmy się od siebie.
Poskromiłam go wzrokiem, a po chwili na naszych twarzach pojawiły się uśmiechy. Ponownie się do niego przytuliłam. Mój ideał. Włosy w seksownym nieładzie, stare dżinsy, koszula i trampki.
- Jak podróż? - zapytał.
- Długa, ale dałam radę.
- Wracajmy do domu, pewnie jesteś głodna.

*Zayn*

Wyglądała nieziemsko. Długie blond włosy, niebieskie oczy. Anioł. Mój anioł. W jedną rękę wziąłem jej walizkę, a drugą ująłem jej dłoń i ruszyliśmy w stronę samochodu.
- Nowy samochód? - zapytała, kiedy byliśmy na miejscu.
- Mhm. Niedawno kupiłem - skłamałem.
Gdybyś znała prawdę... Kobieto, zamordujesz mnie! Wróciliśmy do domu, rozpakowaliśmy walizki i poszedłem zrobić coś do jedzenia, kiedy Emi poszła wziąć prysznic.
- Co tak ładnie pachnie? - zapytała wchodząc do kuchni, całując mnie przy tym w policzek.
- Spaghetti. Wiesz, że nie umiem gotować, a to mi w miarę wychodzi.
- Ja lubię twoją kuchnię, o ile jest jadalna - powiedziała drocząc się ze mną.
Wyglądała tak niewinnie. Szorty, biała koszulka, rozpuszczone, mokre jeszcze włosy. Od razu chwyciłem ją w tali i przyciągając do siebie, namiętnie ją pocałowałem. W spokoju zjedliśmy i przenieśliśmy się do sypialni, by chwilę się zrelaksować. Leżałem z moją boginią piękna w jednym łóżku i bawiłem się jej włosami.


*Emily*


Mocno wtulona w jego klatkę piersiową, kreśliłam na jego torsie jakieś wzory.
- Kocham cię - powiedziałam.
- Ja ciebie też, skarbie.
Podciągnęłam się tak, by nasz twarze znalazły się na tej samej wysokości i delikatnie musnęłam jego usta. Zayn nie był mi dłużny, a kolejne pocałunki były już bardziej namiętne. Usiadłam na nim okrakiem, lekko ruszając biodrami. Czułam w jego spodniach wyraźną wypukłość. Zjechał dłońmi na krańce mojej bluzki i uniósł ją do góry. Trochę mu pomogłam, a po chwili leżała ona gdzieś w kącie naszej sypialni. Długo nie musieliśmy czekać, a dołączyła tam jego koszulka i spodnie. Zayn złapał mnie za nadgarstki i przeniósł tak, że to on górował.
- Tak cholernie za tym tęskniłem - wyszeptał wprost do mojego ucha, delikatnie je przy tym przygryzając.
Całował moją szyję i dekolt, pozostawiając po sobie czerwone malinki. Uniósł mnie do góry i pozbył się mojego stanika. Opuszkami palców przejechał po swoich wargach, a za chwilę całował, ssał i lizał moje piersi. Nasze oddechy przyspieszyły, a ja wydawałam z siebie ciche jęki. Tak bardzo mi tego brakowało. Przymknęłam powieki i oddałam się rozkoszy. Czułam jego wargi na swoim brzuchu, a jego duże dłonie odpinały guzik moich szortów. Podniosłam tyłek, by ułatwić mu zadanie, a sekundę później oboje byliśmy już nadzy. Nie wiem kiedy pozbył się swoich spodni, ale coraz mniej mnie to obchodziło. Pragnęłam go. Jego oddech czułam w okolicach podbrzusza. Opuszkami palców wodził po moich nogach, dopóki nie dotarł do mojej kobiecości. Podniósł się tak, by jeszcze raz mnie pocałować, a prawą dłonią masował łechtaczkę. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, jego głowa wylądowała pomiędzy moimi nogami. Spojrzałam na niego i wplotłam dłoń w jego włosy. Rozsunął wargi sromowe i poczułam jak jego język sprawia mi przyjemność. Ssał i lekko przygryzał, by po chwili włożyć we mnie dwa palce. Byłam coraz bardziej mokra. Poruszał nimi, a ja zatracałam się rozkoszy. Kiedy była już blisko, przestał. Oparł się rękoma przy mojej głowie i schylił się do mnie, przesuwając językiem po moich ustach. Pocałował mnie namiętnie, a ja czułam jak we mnie wchodzi. Robił to coraz szybciej, a ja oderwałam się od niego, by móc złapać oddech. Byłam coraz bliżej. Moje krzyki były coraz głośniejsze. Zayn wypowiadał moje imię, kiedy oboje doznaliśmy fali orgazmu. Wyszedł ze mnie i położył głowę pomiędzy moimi piersiami, całując wcześniej to miejsce.
- Kocham cię, mała - usłyszałam.
- Ja ciebie też.


______________________________________
Cześć wszystkim! 
 
Przychodzę do Was z nowym imaginem. Zgodnie z obietnicą na celowniku jest Zayn. Rozdział 1 za nami. Długi, przynajmniej moim zdaniem. Nie oznacza to, że wszystkie takie będą, po prostu chciałam napisać dla Was scenę erotyczną (dziwnie to brzmi). Nie wiem czy umiem pisać coś takiego... Lepiej sami oceńcie. Dziękuję za komentarze. Nie wiem, kiedy możecie się spodziewać kolejnego rozdziału. Wszystko zależy od Was i Waszej aktywności. Mam nadzieję, że sprostałam zadaniu pisząc to opowiadanie, w Wy dacie radę w komentowaniu. Powodzenia!


 

czwartek, 3 kwietnia 2014

#24 Imagin - Harry (cz.21) - ostatnia!

- Nie powinieneś, wiesz o tym - zbeształam go.
- Wiem, czasami się po prostu nie kontroluję - powiedział i momentalnie mnie przytulił.
Wtopiłam dłonie w jego włosy i zaciągnęłam się tym nieziemskim zapachem. Nie potrafię mu się oprzeć.
- Stoisz w samych gaciach, wiesz?
- Przeszkadza ci to? - zapytał nie odrywając się ode mnie.
- Trochę to dziwne.
- A czy nasze życie kiedykolwiek było normalne?
- Chyba nie - zaśmiałam się i cmoknęłam go w nos - Ale teraz się ubierz, niedługo mamy samolot.
Dwa tygodnie w Polsce trochę zmieniły w moim życiu. Zakończyłam pewien rozdział w swoim życiu. Wróciłam do pokoju i kiedy byłam już gotowa zadzwoniłam do mamy, poinformować ją o wylocie. Zadzwonił w tym czasie do mnie również kierownik hotelu z podziękowaniem i z zaproszeniem w przyszłe wakacje. Czasu do wylotu zostało coraz mniej, więc postanowiłam pospieszyć nieco Harrego. Wchodziłam właśnie do jego pokoju, kiedy usłyszałam jak rozmawia przez telefon.
- Już jej to mówiłem...Tak...Zależy mi, ale ona mnie nie chce...Głupie pytanie, jasne, że tak...Gemma, daj spokój, nie wpieprzaj się w to...Może...Zrobię dla niej wszystko...Niedługo wylatujemy, pogadamy domu, na razie.
To o mnie? Zależy mu? Weszłam tam i bez namysłu wyrwałam mu z ręki telefon i złączyłam nasze usta. Kolejny, namiętny, zachłanny, ale pełen miłości pocałunek. Objął mnie w tali i przysunął jak najbliżej siebie. Nie myśleliśmy długo, a przenieśliśmy się na łóżko. Oderwaliśmy się na chwilę od siebie, tylko po to by pozbyć się naszych koszulek. Nie myślałam wtedy o niczym, liczył się tylko on. Przyciskałam go jak najbliżej, a Harry zjeżdżał pocałunkami coraz niżej. Delikatnie muskał moja szyję, pozostawiając jeden czerwony ślad na skórze. Jego dłonie dotykały każdego skrawka mojego ciała. Był taki delikatny i w pełni pochłonięty tym co robi. Odpiął guzik od moich spodenek, całując przy tym mój brzuch. Przekręciłam go tak, bym teraz to ja górowała. Zdjęłam swoje szorty i zrobiłam to samo z jego dżinsami. Całowałam jego tors, a on bacznie mi się przyglądał. W końcu podniósł się do pozycji siedzącej i posadził mnie tak, że przez bieliznę czułam jego wypukłość. Ponownie odnalazł moje usta.
- Jesteś tego pewna? - wyszeptał.
Nie zdołałam nic powiedzieć. Pocałowałam go jeszcze raz co było równoznaczne ze zgodą. Odpiął mój stanik, muskając moje ramiona zdjął go i rzucił gdzieś w kąt pokoju. Nagle zadzwonił mój telefon. Harry mruknął niezadowolony i jeszcze raz mnie namiętnie pocałował, próbując zniechęcić mnie do odebrania.
- Styles, muszę - wyszeptałam gryząc przy tym płatek jego ucha.
Podniosłam się z jego kolan, założyłam stanik i znalazłam swoją komórkę w szortach.
- Słucham?
- Dzień dobry, państwa taksówka już czeka przed hotelem - usłyszałam.
- Już schodzimy, proszę chwileczkę poczekać - powiedziałam i się rozłączyłam.
W jednej chwili założyłam koszulkę, szorty i rzuciłam w Harrego jego T-shirtem.
- Co jest? - zapytał zdezorietnowany.
- Samolot, debilu. Zapomniałeś?
- Kurwa.
Wciągnął swoje spodnie, założyliśmy buty i już mieliśmy wychodzić, kiedy Hazza złapał mnie w tali i złożył jeszcze jeden czuły pocałunek na moich ustach.
- Dokończymy to w Londynie, kochanie.
- Jesteś głupi - zaśmiałam się.
- Nie jestem głupi, tylko zakochany - odpowiedział i wziął do rąk walizki.

Zajęliśmy miejsce w samolocie i siedzieliśmy w ciszy, co chwila na siebie zerkając.
- Fajnie było, nie? - odezwał się nagle Harry.
- Ciekawie, nie zabrakło nam wrażeń, to na pewno. Polska dała nam popalić.
- Chodziło mi bardziej o dzisiejszy dzień, u mnie w pokoju - powiedział delikatnie łapiąc moją dłoń.
Momentalnie się zaczerwieniłam i odwróciłam wzrok na okno. Harry uniósł moją rękę do swoich ust i ucałował knykcie.
- Żałujesz? - zapytał.
- Nie - powiedziałam cicho po chwili ciszy.
- A jednak nawet na mnie nie spojrzysz .
- Harry, proszę... - przeciągnęłam.
Kładąc mi rękę na policzku zmusił mnie do przekręcenia głowy.
- Kocham cię, mała. Pamiętaj o tym, jeżeli nie chcesz do niczego cię nie zmuszam.
- Wiem, Harry. Ja też cię kocham.
Objął mnie ramieniem i ucałował czubek mojej głowy. Siedzieliśmy wtuleni w siebie całą drogę. W głowie wciąż miałam dzisiejszy dzień. Nasze pocałunki, dotyk, jego zapach, a teraz właśnie leżę na jego torsie. To znaczy, że jesteśmy razem? Hazza splótł nasze palce, a po moim ciele przechodziły dreszcze. Ten facet jest nieziemski, jednak zawsze musi coś spieprzyć. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziło mnie gładzenie po policzku i delikatne pocałunki.
- Mała, wstawaj. Za chwilę lądujemy - usłyszałam szept Harrego.
Lekko się przeciągnęłam i dałam mu buziaka w usta.
- Wyspałaś się? - zapytał.
- W miarę. Nie jesteś zbyt wygodny.
- Dobra, zapamiętam to sobie - oznajmił z poważną miną, by za chwilę móc wpić się w moje wargi.
Oderwałam się od niego, kiedy byliśmy już na ziemi.


- Ten telefon ciągle wibruje weźmiesz go stąd? - usłyszałam krzyk mamy z dołu.
- Już idę - odpowiedziałam i odłożyłam ubrania, które właśnie składałam.
Tak, w końcu wzięłam się za porządki. W tym pokoju ciężko ostatnio było się przedostać. Mama mnie zmotywowała ciągłym marudzeniem.
- Co jest? - powiedziałam sama do siebie i podeszłam do mojej rodzicielki biorąc od niej telefon.
- Ten Harry to coś chyba ma ku tobie - oznajmiła, a ja się lekko zaśmiałam.
Odblokowałam ekran i zobaczyłam: 4 nieprzeczytane wiadomości.

          Od: Harry ;*

     Cześć, skarbie. Chciałem Ci powiedzieć, że Cię kocham.


Okej, jedziemy dalej.

          Od: Harry ;*

     Małaaaa....nudzi mi się, wyjdziemy gdzieś? ;)


Maruda, next.

           Od: Harry ;*

     Mogę wiedzieć co Ty tam robisz, że nawet nie masz czasu odpisać swojemu ukochanemu chłopakowi? Jak możesz? Ranisz mnie! <3

Mój idiota. Ostatnia.

            Od: Harry ;*

     Teraz to się doigrałaś, no wiesz co... Zaczynam się o Ciebie martwić. Jak możesz mi nie odpisywać. Odezwij się. Prooooszę! Zacząłem przez Ciebie pisać jak baba. Co Ty ze mną robisz, kobieto?

Zaśmiałam się w duchu i musiałam mu odpisać.

            Do: Harry ;*

     Nie mam teraz czasu, skarbie. Muszę posprzątać w pokoju, mama planuje na mnie ciche zabójstwo. Musisz dać mi chwilę, jeżeli nadal chcesz mieć dziewczynę. Kocham Cię, Hazza. Widzimy się wieczorem.

Z telefonem w ręku pobiegłam na górę. Długo nie musiałam czekać na odpowiedź.


            Od: Harry ;*

     Szykuje na wieczór coś specjalnego z dedykacją dla mojej niewyżytej seksualnie dziewczyny. Załóż koronkową bieliznę, najlepiej tą czarną, którą Ci niedawno kupiłem. A jeżeli już tak wzięłaś się za sprzątanie może mój pokój też ogarniesz? Wiesz, jak bardzo Cię kocham. To jak? A gdybyś przy tym miała na sobie tą bieliznę, wcale bym nie narzekał. <3

Głupek, totalny głupek! Cholernie go kocham. Dzięki niemu zmieniłam swoje całe życie. To on odciągnął mnie od żyletki, spowodował, że zapomniałam o swojej nieudanej przeszłości. Pokazał mi, że można żyć normalnie, wśród ludzi. Pokochał mnie za to jaka jestem, nie zmieniał mnie na siłę. Dał mi wszystko czego potrzebowałam. Teraz tylko wystarczy namówić go, żeby oficjalnie przedstawić go moim rodzicom jako mojego chłopaka. Będzie ciężko. Szykuj się, Styles!

___________________________________________
KONIEC! Tak, właśnie zakończyłam mojego wielopartowca z Harrym. Wiecie co? Trochę mi przykro. Lubiłam to pisać. Teraz wszystko w Waszych rękach i klawiaturach. Czekam na komentarze. Jeżeli ich liczba będzie większa niż zwykle już niedługo możecie wyczekiwać imagina z Zaynem. Szykuje się coś już mniej słodkiego. Mam nadzieję, że udało mi się zaspokoić Wasze potrzeby.

Pod ostatnim postem znalazłam tylko 7 komentarzy. Trochę mi przykro. Chociaż moi ukochani czytelnicy mnie nie zawiedli. Chciałabym Wam serdecznie podziękować za to, że ze mną byliście. I love you so much. Thank you!

15638 - liczba odwiedzin dziś. Mam nadzieję, że ciągle będzie wzrastała.



 Jeszcze raz dziękuję! <3