poniedziałek, 21 października 2013

#12 Imagin - Marcel/Harry



Spokojnym krokiem kierowałam się w stronę szkoły. Mimo dobrych ocen nigdy nie lubiłam tam chodzić. Dlaczego? Wszystko ukrywam w sobie i nie jestem plotkarą, a to w tej szkole najwyraźniej wady.  Usiadłam jak zawsze w ostatniej ławce i zaczęłam słuchać przemowy nauczycielki. Nudna lekcja biologii minęła w miarę szybko. Zaczęłam już zbierać swoje rzeczy, kiedy pani Smith poprosiła mnie bym została na chwilę. Wzięłam torbę i usiadłam w pierwszej ławce, by móc spokojnie porozmawiać z kobietą.
- O co chodzi? – zapytałam, kiedy zajęła miejsce naprzeciwko mnie.
- O twój ubiór – powiedziała krótko.
- Ubiór?
- Spójrz na siebie. Paznokcie pomalowane na czarno, koszulka z trupią czachą. Masz 18 lat, powinnaś zakładać sukienki.
- Może mi pani nie robić kazania? Chodzę do szkoły, żeby się uczyć, a nie słuchać porad modowych – powiedziałam lekko wkurzona.
- Spokojnie. Rozumiem, że próbujesz być oryginalna i słuchasz tego swojego rocka, ale to nie jest powód, żeby być wobec mnie opryskliwą. Jesteś ładną dziewczyną. To, że masz własne zdanie, którego się nie wstydzisz nie oznacza, że musisz chować się pod czarną kurtyną.
- Jeżeli myśli pani, że mnie zmieni to się grubo myli. Niech spojrzy pani na siebie.  Szanuję nauczycieli, ale morały to mi może robić matka – powiedziałam i wyszłam z Sali.
Tak, mój charakter jest co najmniej inny niż wszystkie. Szanuję dorosłych, znam swoje prawa i zawsze mówię to co myślę.
Trzecia godzina lekcyjna – matematyka. Do klasy weszła pani profesor, a za nią podążał śmiesznie, jak na mój gust, ubrany chłopak. Nie oceniam jednak ludzi po wyglądzie. Ciemne spodnie, biała koszula, pulower i okulary, styl godny kujona.
- To jest Marcel. Jest nowym uczniem w waszej klasie. Mam nadzieję, że ciepło go przyjmiecie – mówiła nauczycielka.
Wszystkie spojrzenia skierowały się na naszego kolegę, a po klasie rozniósł się szmer.
- Marcel, wybierz sobie miejsce.
W takich momentach coraz bardziej zaczynam wątpić w inteligencję moich nauczycieli. Jedyne wolne miejsce jest obok mnie, no ciekawe, które wybierze…
- Cześć – usłyszałam , kiedy usiadł.
- Hej – odpowiedziałam.
- Marcel.
- [t.i] – podaliśmy sobie dłonie.
Do końca lekcji siedzieliśmy w ciszy. Na wszystkich przedmiotach chłopak zajmował miejsce obok mnie. Cały dzień minął szybko, a ja marzyłam tylko o tym, by wrócić do swojego mieszkania.
- [t.i]! – usłyszałam czyjś głos.
Obejrzałam się i zobaczyłam biegnącego za mną Marcela.
- Coś się stało? – zapytałam.
- Mam prośbę.
- Słucham.
- Ogarniasz aktualne tematy z matmy?
- No… tak.
- Bo mi te dział kompletnie nie leży. W poprzedniej szkole nie zdążyliśmy go zacząć i mam małe zaległości. Pomożesz?
Zdziwiła mnie jego prośba, bo wcale się nie znaliśmy, jednak próbowałam zrozumieć jego sytuację.
- To może wpadniesz? – zaproponowałam.
Chłopak zgodził się, a po chwili byliśmy u mnie. Dziwiłam się sama sobie, bo nigdy wcześnie nie otworzyłam się przed nikim tak bardzo jak przy Marcelu. On ciągle żartował, a ja opowiadałam mu o swoim życiu. Jego wygląd był zdecydowanym przeciwieństwem tego co miał w środku. Był bardzo miłym, odważnym, zadziornym, ale za to cholernie opiekuńczym i dowcipnym chłopakiem. Zbliżała się 20.00, a my z nauką staliśmy w miejscu.
- Może weźmiemy się w końcu za matmę?
- Chyba powinniśmy – oznajmił poprawiając okulary.
Wzięłam potrzebne książki i usiadłam na łóżku. Marcel zrobił to samo biorąc do ręki zeszyt i długopis. Próbowałam wytłumaczyć chłopakowi temat, jednak on w ogóle mnie nie słuchał.
- Ziemia do Marcela! Żyjesz tam jeszcze? – zapytałam machając dłonią przed jego twarzą.
- Przepraszam już się skupiam.
Robiliśmy kolejne zadania śmiejąc się i opowiadając śmieszne historyjki. Nie zorientowałam się nawet kiedy objął mnie ramieniem. Zbliżała się już północ.
- Powinienem wracać – stwierdził.
- Sam? Tak późno?
- Jestem dużym chłopcem, dam radę.
Pocałował mnie w policzek i odprowadziłam go do drzwi.
Piątek. Ostatni dzień męczarni i weekend. Usłyszałam budzik i uśmiechem na twarzy poszłam do łazienki. Gotowa zjadłam śniadanie, a po chwili byłam już przy szkole. Zostało mi 10 minut do dzwonka. Usiadłam na parapecie i włożyłam słuchawki do uszu. Green Day zadźwięczał w uszach, zamknęłam oczy i w pełni oddałam się muzyce. Nagle poczułam ciepłe wargi na swoim policzku. Zdziwiona uniosłam powieki i zobaczyłam uśmiechniętego Marcela. Wcale nie przeszkadzało mi jego zachowanie, wręcz odwrotnie podobało mi się.
- Cześć mała – usłyszałam, kiedy wyjęłam słuchawki.
- Czeeeść – przeciągnęłam i zeskoczyłam z parapetu.
Poszliśmy na pierwszą lekcję, którą była fizyka i próbowaliśmy słuchać nauczyciela. Jednak Marcel wciąż mnie rozśmieszał, a ja nie potrafiłam się uspokoić.
- Ostatnia ławka! Jeszcze chwila i stąd wylecicie – krzyknął pan James.
Przetrzymaliśmy ostatnie chwile, wyszliśmy z klasy i wybuchliśmy  śmiechem.
Marcel stał się moim przyjacielem. Widywaliśmy się codziennie, a ja czułam, że nie jest mi obojętny.
- To jak wpadniesz?  Proooszę – mówiłam do słuchawki.
- Za godzinę?
- Może być.
- To do zobaczenia, mała.
- Pa – powiedziałam szczęśliwa.
Na każde nasze spotkanie cholernie się cieszyłam. Przygotowałam się, włączyłam, muzykę i usiadłam na kanapie w salonie. Zauważyłam, że od kiedy poznałam Marcel mój strój nabierał kolorów. Zawsze to było coś stonowanego, jednak czerń nie przeważała. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi i zobaczyłam mojego przyjaciela. Przywitałam go buziakiem w policzek i zaprosiłam do środka. Miał przy sobie jakaś torbę, trochę mnie to zdziwiło, ale nie zadawałam zbędnych pytań.
- Czego się napijesz?
- Soku – powiedział bez entuzjazmu.
Zawsze był to radosny chłopak, miałam ciągle nadzieje, że nic takiego się nie stało. Wróciłam z naszym ulubionym sokiem jabłkowym i zajęłam miejsce obok niego.
- Coś się stało? Jesteś jakiś smutny.
- Coś do mnie dotarło i zrozumiałem, że zrobiłem cholerny błąd.
- Możesz jaśniej?
- Poczekaj – powiedział i wyszedł z salonu.
Zastanawiałam się o co mu chodzi. Siedziałam wlepiając wzrok w jeden punkt, kiedy usłyszałam kroki. Odwróciłam się i zobaczyłam Marcela, którego do tej pory nie znałam. Nie miał okularów, na głowie burza loków i bandana, rurki, rozpięta koszula pokazująca jego mięśnie i tatuaże, cholernie dużo tatuaży. Wyglądał seksownie. Mój poziom endorfin momentalnie wzrósł, jednak wziąć zastawiałam się co zamierza zrobić.
- Nowy styl? O co chodzi? – zapytałam.
Podszedł do mnie, poprosił, abym wstała i podał swoją dłoń.
- Harry Styles, miło mi – powiedział mi, a ja osłupiałam.
Nic z tego nie rozumiałam. To są jakieś jaja?
- Ale jak to? – wydukałam.
- Przepraszam [t.i]. Nie mogłem powiedzieć ci kim jestem – powiedział i puścił moją dłoń.
- Nie jestem tego warta? Możesz mi to wyjaśnić?
- Marcel nie istnieje. Został wymyślony przez mojego menadżera, bym mógł w spokoju skończyć szkołę. Gdyby nie przebranie, fanki nie dałyby żyć – tłumaczył.
- Udawałeś? – zapytałam cicho.
- Przy tobie zawsze byłem sobą.
- Ale mimo wszystko mnie okłamałeś – powiedziałam, a po moim policzku spłynęła łza.
- To nie tak, ja… po prostu się bałem. Zrozum, to nie jest takie łatwe.
Usiadłam na kanapie i schowałam twarz w dłoniach.
- A ja cię pokochałam – powiedziałam ledwo słyszalnie.
Ukląkł i mnie przytulił. Próbowałam w jakiś sposób się uspokoić.
- Dlaczego wcześnie mi tego nie powiedziałeś, Harry? – zapytałam akcentując jego imię i spojrzałam prosto w jego zaczerwienione oczy.
- Na początku cię nie znałem, później bałem się, że mnie odrzucisz.
- A teraz? Dlaczego powiedziałeś mi właśnie teraz? – prawie krzyknęłam.
- Bo zrozumiałem, że cię kocham.
__________________________________________________________________________________
Mój pierwszy imagin z Marcelem. Dajcie znać czy się podoba. Bez komentarzy nie ruszamy dalej, więc bierzemy się w garść.

Love <3 

9 komentarzy:

  1. Jeden z najlepszych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aww how sweet :D Fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. wspaniały imagin.<3

    zapraszam do mnie: http://mysterious-harry-styles-fan-fiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooooo <3
    I co kłamałaś? Dorównujesz mi ''poziomem'' i nawet piszesz lepiej :)
    Cudowny imagin *o*
    Co do tego że fanki nie dałyby mu żyć- ja bym go nawet jako Marcela poznała XD
    Nie wiem dlaczego komentuje ten post ale kit xD

    OdpowiedzUsuń