Weszłam do domu pełna energii. Otworzyłam niepewnie drzwi,
nie wiedząc co mnie za nimi czeka. Jednak chłopcy zrobili mi niespodziankę, a
salon wręcz ślinił.
- Wow – powiedziałam sama do siebie.
Postawiłam tort na stole i poszłam zawołać chłopców.
Stanęłam na korytarzu, gdzie wszyscy mamy pokoje i zdziwił mnie fakt, że było
tam wyjątkowo cicho.
- Mam dla was nie niespodziankę – powiedziałam.
Z pokoju jako pierwszy wyszedł Niall.
- Powiedz, że coś do jedzenia. Błagam – powiedział,
składając przy tym ręce jak do modlitwy.
Uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił.
- Na dole w salonie – wyszeptałam przytulając go.
- Kocham cię – oznajmił i pobiegł szczęśliwy na dół.
Czekałam chwilę, ale nikt nie wychodził. Zapukałam do
sypialni Zayn’a.
- Proszę – usłyszałam.
Wychyliłam się zza drzwi, a na łóżku leżał nie za dobrze
wyglądający mulat.
- A tobie co?
- Dziecko, ty nawet nie wiesz co to jest prawdziwy kac –
powiedział i przykrył twarz kocem.
Zeszłam na dół po aspirynę oraz wodę i przyniosłam
przyjacielowi.
- Mi to zawsze pomaga – oznajmiłam wręczając tabletki.
- Jesteś wielka.
- Wiem, śpij.
Zajrzałam do pokoju Louisa, gdzie znalazłam również Liama.
Oboje siedzieli przed wielkim telewizorem i grali w Fife. Uśmiechnęli się na
mój widok, a mnie coś zaniepokoiło.
- A wy tacy wypoczęci? – zapytałam z niedowierzaniem.
- Niedawno wstaliśmy –stwierdził Liam.
- Więc kto posprzątał cały dom?
Spojrzeli na mnie ze zdziwieniem.
- Miała przyjść sprzątaczka, ale to chyba dopiero jutro –
powiedział Louis.
Nie przeszkadzałam im i weszłam do sypialni Harrego, która
od niedawna była również moja. Moim oczom ukazał się loczek, który spał jak
niemowlak. Usiadłam koło niego i ujrzałam włączoną kamerę na szafce nocnej. W
przyśpieszeniu zobaczyłam filmik jak Hazza sprząta dom.
- Mój kotek – powiedziałam cichutko tak, by go nie obudził i
pocałowałam go w policzek.
Zaczęłam gładzić jego włosy, a on uśmiechnął się przez sen.
Nie mogłam uwierzyć, że zrobił to wszystko sam. Przecież ten dom wyglądał jakby
przeszło tutaj tornado. Zbliżała się godzina 22.00. Wzięłam prysznic,
przebrałam się w piżamę i położyłam obok Harrego.
- Dobranoc kochanie – wyszeptałam po czym pocałowałam go
delikatnie.
perspektywa Harrego
Byłem cholernie zmęczony. Nie chciałem budzić chłopaków po
tak ostrej imprezie, dlatego zrobiłem wszystko sam, by nie zawieźć [t.i].
Poczułem jak łóżko ugina się pod jej ciężarem. Pocałowała mnie co wynagrodziło
cały mój trud. Dla niej mógłbym zrobić wszystko. Kiedy jej ciało znalazło się
przy mnie od razu ją przytuliłem. Nie otwierałem oczu, myślała, że śpię. Było
mi z nią dobrze. Czułem zapach jej balsamu do ciała i szamponu do włosów. Niby
nic takiego, a pachniała nieziemsko. Kiedy opuszkami palców dotknąłem jej
rozgrzanego ciała poczułem, że tutaj jest moje miejsce na ziemi. Przy niej.
perspektywa [t.i]
Usłyszałam śpiew ptaków i poczułam delikatny powiew na mojej
skórze. Delikatnie otworzyłam oczy i zobaczyłam Harrego otwierającego wyjście
na balkon.
- Wstawaj księżniczko – usłyszałam jego ciepły głos.
Uśmiechnęłam się i oparłam na łokciach.
- Cześć kochanie – powiedziałam przecierając zmęczone
jeszcze oczy.
- Jest już 11.00, a chciałbym cię dzisiaj gdzieś zabrać.
- Ale najpierw chodź tu do mnie – oznajmiłam pokazując
miejsce obok siebie.
Położył się przy mnie i złożył delikatny pocałunek na moich
ustach. Oparł swoje czoło o moje i spojrzał mi głęboko w oczy. Uśmiechnęłam
się, a on musnął ustami czubek mojego nosa.
- Gdzie mnie zabierasz? – zapytałam zaciekawiona.
- Wszystkiego dowiesz się później.
- A wiesz, że jesteś najwspanialszy? – powiedziałam
przypominając sobie jego wczorajszą pracę.
- Wiem – oznajmił.
- Skromniś.
Szybki prysznic, makijaż, jeszcze tylko strój i będę gotowa.
Założyłam czarną, koronkową bieliznę po czym wróciłam do sypialni, by znaleźć
odpowiednią sukienkę.
- Czarna czy czerwona? – zapytałam Harrego, który leżał już
gotowy na łóżku.
Wyglądał tak elegancko, na wieszaku wisiała jego czarna
marynarka, a on miał na sobie tradycyjną białą koszulę i rurki. Uśmiechnął się,
wstał i podszedł do mnie. Jednym ruchem wyrwał mi sukienki z rąk i rzucił je na
fotel.
- Co ty robisz? – zapytałam lekko zdenerwowana.
Harry złapał mnie za pośladki i wpił się w moje usta.
- Cholernie mnie podniecasz – wymruczał, całując przy tym
moją szyję.
Wtuliłam się w niego i zaciągnęłam zapachem jego perfum.
- To która kiecka lepsza? – zapytałam po chwili.
- Bez wyglądasz najlepiej.
- Czyli mam iść w samej bieliźnie i pokazać się tym
wszystkim facetom? – powiedziałam kładąc ręce na biodrach.
- O nie, nie kochanie. Jesteś moja i tylko moja. Załóż
czarną.
Dałam mu buziaka w policzek i zwinnym krokiem udałam się w
kierunku łazienki.
- Będę czekał w salonie – oznajmił Hazza.
Zrobiłam ostatnie poprawki,
wzięłam swoją kopertówkę i seksownym krokiem zeszłam po schodach.
perspektywa Harrego
Wyglądała nieziemsko. Te seksowne ciało, uśmiech, włosy
opadająca na ramiona, sposób w jaki się poruszała. Zrobiłbym wszystko, by była
przy mnie do końca życia.
- Ślicznotka – jedyne słowo, jakie potrafiłem wykrztusić.
Podeszła do mnie i złożyła delikatny pocałunek na moich
ustach. Czułem, że mam przy sobie cały mój świat.
- Idziemy? – zapytała.
Objąłem ją ramieniem i ruszyliśmy w stronę czarnej limuzyny,
która już na nas czekała. Otworzyłem jej drzwi, jak przystało na prawdziwego
faceta, a [t.i] podziękowała uroczym
uśmiechem.
Harry wciąż patrzył na mnie, co lekko mnie zawstydzało, ale
było również przyjemne. Podróż trwała kilkanaście minut. Wyszliśmy z
luksusowego auta, a moim oczom ukazał się pomost. Był jednak zrobiony w sposób,
że nie sprawiało mi problemu poruszanie się na nim w szpilkach. Nasze palce
były splecione, a wzrok spotykał się co jakiś czas. Wszystko było jak w bajce.
Kiedy znaleźliśmy się po drugiej stronie zobaczyłam restaurację, której wygląd
zapierał dech w piersiach.
- Jak tu jest pięknie – stwierdziłam mocniej zaciskając dłoń
Harrego.
- Miałem nadzieje, że ci się spodoba.
Weszliśmy do środka. Panował tam półmrok, jednak oświetlony
świecami był jeden stolik, do którego zaprosił nas elegancki mężczyzna. Kolacja
była cudowna. Rzecz jasna, nie obyło się bez pocałunków i wyznawaniu sobie
miłości. Tego dnia poznałam tą romantyczną stronę mojego wybranka. Wieczór był
bardzo miły. Zdecydowanie była to najlepsza randka w moim życiu.
- Dziękuję kochanie – usłyszałam Harrego, kiedy wchodziliśmy
do domu.
- Za co, kotek? To ja powinnam ci podziękować za cudowny
wieczór.
Loczek złapał moje dłonie i zbliżył się do mnie.
- Dziękuję za to, że jesteś.
Musnął wargami mój policzek. Jednak musiało mu to nie
wystarczyć. Spojrzałam w jego zielone tęczówki, a on momentalnie przyparł mnie
do ściany i zachłannie wpił się w moje usta. Złapał mnie za tyłek, a ja objęłam
go udami. Bez słowa przeniósł nas do sypialni i położył na łóżku. Przygniótł
mnie swoim ciężarem i całował. Składał pocałunki na mojej szyi i dekolcie. Po
moim ciele przechodziły przyjemne dreszcze.
perspektywa Harrego
Nie mogłem już dłużej wytrzymać. Całowałem każdy centymetr
jej pięknego ciała. Szybko pozbyłem się jej obcisłej sukienki. Moim oczom
ukazała się najpiękniejsza kobieta i miłość mojego życia w samej bieliźnie.
Delikatnie zsunąłem jedno ramiączko od stanika. Czułem jej przyśpieszony
oddech. Podniecało mnie to jeszcze bardziej.
- Jesteś tego pewna? – zapytałem upewniając się, że nie
robię jej krzywdy.
Ona tylko pokiwała głową, a ja po raz kolejny wpiłem się w
jej usta.
___________________________________________________________________________________
Kiedy wchodzę na tego bloga trochę mi przykro. Oglądalność dochodzi prawie do tysiąca, a komentarzy brak. Dla Was to sekunda, a mi sprawia to ogromną radość. Czuję wtedy, że nie piszę sama dla siebie. Mimo wszystko dziękuję za odwiedziny.
WOW To jedyne mogę napisać po przeczytaniu tej części.Sweet naprawdę ;)
OdpowiedzUsuńNajlepsza część *.*
OdpowiedzUsuńŚwietny już nie mogę się doczekać następnej części :)
OdpowiedzUsuń