niedziela, 24 maja 2015

#26 Imagin - Niall (cz.7 - ostatnia)

- Ale sukienkę czy spódniczkę? - powiedziałam do słuchawki telefonu.
- Obojętnie.
- Nie, nie obojętnie. Powiedz mi.
- Kochanie, we wszystkim ci ładnie.
- Ale Niall...Według Ciebie ładniej mi w sukienkach czy spódniczkach?
- Bez różnicy.
- Jak mi nie powiesz to wcale nie przyjdę.
- Kotek, załóż to w czym ci wygodnie.
- Nie pomagasz.
- Dobra, to spódniczka - powiedział zrezygnowany.
- Cholera. Myślałam, że wybierzesz sukienkę. Nie wiem jaką spódniczkę mogłabym założyć.
- Więc załóż sukienkę.
- Na pewno?
- Tak.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę i zaczęłam się szykować. Niall zaprosił mnie na naszą  pierwszą oficjalną randkę. Wieczór zapowiadał się wspaniale, jednak bardzo się denerwowałam. Nie wiedziałam czego się spodziewać, a chciałam wypaść jak najlepiej. Wzięłam krótki prysznic, założyłam bieliznę i przygotowałam ubrania. Czarna sukienka przed kolano z długimi rękawami i lekko odsłoniętymi plecami do tego jasne szpilki. Elegancko, seksownie i specjalnie dla niego. Włosy związałam w luźnego warkocza, a makijaż to tylko delikatne kreski eyelinerem. Gotowa zeszłam na dół, by pokazać się mamie. Wraz z tatą i moim malutkim bratem siedzieli na kanapie oglądając jakieś bajki.
- I jak? - zapytałam i nagle wszystkie oczy skierowały się na mnie.
Na twarzy mojej rodzicielki pojawił się uśmiech, a tata chwilę się przyglądał.
- Ślicznie wyglądasz. Ten chłopak to musi być ktoś wyjątkowy - usłyszałam słowa mamy.
- Nie wiedziałem, że moja córka jest już taka dorosła - dodał tata.
Mój braciszek tylko podbiegł do mnie i przytulił się do mojej nogi.
- Gdzie schowasz dokumenty i telefon? - zapytała po chwili mama.
- Nie wiem. Dam Niallowi do kieszeni. Coś wymyślę - odparłam.
- Może chcesz torebkę?
- Nie, nie chcę jej zgubić.
- Mamo, gdzie idzie [T.I]? - zapytał mój brat.
- Na randkę - stwierdziła.
Mój tata tylko chrząknął i pokręcił głową.
- A mogę iść z nią?
- Nie, kochanie. Przykro mi.
Nagle rozmowę przerwał dzwonek do drzwi.
- To na pewno Niall. Otworzę - skwitowałam.
W tym samym czasie mały zaczął płakać i wystawił rączki do góry. Spojrzałam tylko na mamę i nie wiedziałam co zrobić.
- Weź go na chwilę, ja pójdę otworzyć.
Ukucnęłam, a braciszek wtulił się we mnie najmocniej jak mógł. Po jego policzkach spływały łzy. W tym samym momencie do salonu wszedł Niall. Przywitał się z moim tatą uściskiem dłoni i podszedł do nas.
- Cześć skarbie - wyszeptał.
Mały tylko spojrzał na chłopaka i jeszcze mocniej mnie przytulił.
- Przepraszam Niall, już idę. Ale jak widzisz są małe problemy - zareagowałam.
- Cześć mały - powiedział nagle blondyn i delikatnie podał rękę mojemu bratu.
- Nie jestem już taki mały - odpowiedział naburmuszony.
- Nie oddasz mi dziś [T.I]?
- Nie. To moja siostra.
- A jeżeli obiecam ci, że zabierzemy cię jutro razem do wesołego miasteczka?
Mały jakby oprzytomiał i podejrzanie spojrzał na Nialla.
- A kupisz mi lody?
- Tak i watę cukrową - zapewnił chłopak wciąż się uśmiechając.
- A pójdziemy na zjeżdżalnię?
- Nawet na kilka.
- To dobra, ale opiekuj się nią. To moja siostra i bardzo ją kocham - oznajmił poważnym tonem.
Tym tekstem zaskoczył wszystkim. Taki mały, a taki mądry.
- A wiesz co? - zapytał Niall małego.
- Co?
- Ja też ją kocham.
Na moje policzki wdarł się rumieniec. Moja mama patrzyła na nas ze łzami w oczach, a tata udawał, że nic nie słyszał.
- To chyba możemy teraz iść - skwitowałam.
- Jasne.
Wyszliśmy z domu, a ja nadal czułam się skrępowana.
- Co się stało? - zapytał.
- Nic.
- Przecież widzę.
- Powiedziałeś to przy moich rodzicach.
- To źle?
- Nie, ale tak... dziwnie.
- Kocham cię to takie dziwne? -  powiedział.
Spuściłam wzrok na ziemię i zatrzymałam przy samochodzie chłopaka.
- Nikt mnie nigdy nie kochał - stwierdziłam lekko speszona.
Niall uniósł delikatnie mój podbródek i pocałował.
- Bo jeszcze nikt nie zauważył jaka jesteś wspaniała.
- Ale to słodkie - stwierdziłam.
- No ba, ja jestem słodki - powiedział otwierając mi drzwi pasażera.
- Kochany.
- To też wiem. Wsiadaj. Jestem głodny jak cholera. Jedziemy do restauracji. Będziemy jeść całą noc.
- Niall! - krzyknęłam wsiadając do samochodu.



_____________________________________

Cześć wszystkim.

Skończyłam. Krótkie, średnio fajne zakończenie ale jest. Co dalej? Nie wiem. Chciałabym coś napisać i to bardzo. Coś właśnie tworzę, ale to nie jest żaden imagin, tylko zwykła historia. Dziś podkusiło mnie i spojrzałam na liczbę wyświetleń pod postami. Zaskoczyło mnie jak wiele ich było pod niektórymi, ale zasmuciła mnie liczba komentarzy. Zrobiłam zestawienie najbardziej odwiedzanych, byście mogli zobaczyć tę różnicę. Kliknijcie w zdjęcie, żeby powiększyć.







poniedziałek, 18 maja 2015

Orginal



Cześć skarbki!
Dziś coś nietypowego. Nie jest to imagin, ani żadne opowiadanie jest to "coś", co naskrobałam jakiś czas temu. Nie wiem, czy wyszłoby z tego coś więcej. Może dałoby się to rozwinąć i stworzyć ten nasz imagin. Sama nie wiem. Może Wy macie jakieś pomysły. Co do imagina z Niallem. Dokończę go, obiecuję. Postaram się to zrobić jak najszybciej. Aktualnie nie mam nastroju na szczęśliwe zakończenia. Więc teraz przeczytajcie i dajcie znać co o tym myślicie. Wiem, że jest krótkie, ale bardzo zależy mi na Waszej opinii.


_____________________________________________________

Siedziała w rogu zamkniętego pokoju i nasłuchiwała wrzasków. Znowu to samo. Na swoim nadgarstku pojawił się siniec od szarpaniny. Próbowała zasłonić uszy, by nie docierały do niej słowa. Łzy spływały po policzkach, a paznokcie coraz bardziej wbijały się w skórę. Nagle trzask i cisza. Spojrzała w stronę drzwi i przerażona chciała do nich podejść, jednak coś kazało jej zostać. Bała się. Odetchnęła głęboko i powoli wstała z zimnej podłoni. Drżącą dłonią dotknęła klamki. Powietrze stawało się cięższe. Otworzyła drzwi i cichutko zmierzała w strone kuchni, gdzie jeszcze przed chwilą odbywało się piekło. Panował półmrok, zapalona była wyłącznie mała lampka na stoliku. W rogu zobaczyła mamę. Płakała. Podbiegła do niej i przytuliła, całując ją w czoło.
- Co się stało, mamusiu? - zapytała patrząc jak jej rodzicielka próbuje zasłonić swieże rany.
Nie odpowiedziała. Szlochając przytuliła dziewczynkę do siebie i próbowała uspokoić. Nie rozumiała dlaczego jej tata jest taki zły.
- Tatuś się zdenerwował - odpowiedziała w końcu kobieta.
- Na ciebie?
- Tak, ale już poszedł.
Mała w końcu odsunęła się od mamy i pobiegła do swojego pokoiku. Kobieta wstała i poprawiła poszarpane nieco ubranie. Podeszła do zbitego wazonu i próbowała posprzątać szkło. Kiedy się odwróciła dziewczynka stała w drzwiach z wielkim misiem w ręce i przyglądała się matce.
- Coś się stało, skarbie?
Dziewczynka bez słowa podeszła do mamy i wręczyła jej dużego pluszaka. Kobieta nie rozumiejąc zachowania córki ukucnęła przy niej i złapała misia za łapę.
- Dlaczego mi go dajesz? - zapytała.
- On cię uratuje.
- Twój miś?
- Tak. Przed tatą - skwitowała dziewczynka.
- Boisz się ojca?
Mała nic nie odpowiedziała. Pokiwała tylko głową i się rozpłakała. Kobieta tuląc córkę do piersi, pocałowała ją w czółko.
- Mamusiu, a nie możemy się przeprowadzić tylko bez taty?
- Nie wiem, maleńka. Nie wiem.
Odjechały. Nagle. Bez pożagnania z kimkolwiek. On ich nie znalazł, chociaż próbował. Nowy kraj. Nowe miasto. Nowe życie. Bez ojca. Bez tyrana. Bez cierpienia. Nie zostało po nim nic. Oprócz blizn na sercu. Spokój. Mineły lata. Wspomnienia wracają. On nie powróci. Przynajmniej taką mają nadzieję.