sobota, 29 marca 2014

#24 Imagin - Harry (cz.20)

Odsunęłam się od niego i poszłam do kuchni nalać sobie czegoś do picia. Oparłam się o blat kuchenny i wzięłam łyk zimnej wody. Nie wiem co się ze mną dzieje... Harry, facet, którego kocham do szaleństwa wyznaje mi swoje uczucia, a ja go olewam. Zastanawia mnie tylko jedno, jak może mnie kochać skoro sam powiedział, że tego wieczoru się "skurwiłam", to jego słowa. Usłyszałam jak drzwi wyjściowe się otwierają, Zostawił mnie... bez słowa. Chyba powinnam się przyzwyczaić, że nic nie jest takie jakby się chciało. Wróciłam do sypialni, wzięłam jakąś koszulkę do spania i poszłam wziąć prysznic. Za dużo tego jak na jeden dzień. Próbowałam ochłonąć. Dlaczego każdy facet chce się dobrać do moich majtek? Pierwszy na myśl przyszedł mi Taylor... jebany gwałciciel. Zniszczył mi życie. Jednak wiem, że muszę o tym zapomnieć i z głową do góry iść naprzód. A Tom? Najwyraźniej sama dałam mu do zrozumienia, że chcę się z nim tylko przespać. Jakby bliżej się temu przyjrzeć mogło to tak wygląd z jego perspektywy. Rozczesałam swoje długie włosy i położyłam się na łóżku. Przykryłam się dokładnie i próbowałam zasnąć, jednak fakt, że nie wiem gdzie jest Harry nie dawał mi spokoju. Wzięłam do ręki telefon i wybrałam jego numer. Pierwszy sygnał... drugi... poczta głosowa.
- No świetnie - powiedziałam sama do siebie.
Poczta głosowa. Odrzucił. Spróbowałam jeszcze dwa razy, ale nadal nic. Położyłam telefon przy głowie, by mieć go blisko, gdyby coś się działo i czekałam. Nie chciałam już spać. Czekałam na Harrego, by upewnić się, że nic mu nie jest. Mijały godziny, a ja nadal leżałam w łóżku, co chwila patrząc na wyświetlacz telefonu. Nie! Dość! Nie wytrzymam. Powoli wschodziło słońce, a jego nadal nie było. Wstałam z łóżka, włożyłam czarne rurki i jakąś koszulkę i znowu zadzwoniłam do Harrego z nadzieją, że odbierze. Nadal nic. Schowałam komórkę do kieszeni i wyszłam z domu. Szłam uliczkami Warszawy, na których było dość pusto. W sumie kto normalny chodzi w niedzielę o 5 rano na spacery? Chyba jedynie imprezowicze wracający do domów. Nagle usłyszałam swój dzwonek. Szybko wyciągnęłam telefon, a na wyświetlaczu zobaczyłam jakiś nieznany numer. Kto do diabła dobija się do mnie tak wcześnie?
- Halo?
- Mówiłaś, że nie masz chłopaka. Co to są za jaja? Wrobiłaś mnie w coś? - usłyszałam jakiś męski głos.
- Kto mówi? - zapytałam.
- A co już mnie nie pamiętasz?
Tom! Kurwa. O co mu chodzi?
- Coś się stało? O czym ty mówisz?
- O tego twojego fagasa. Niech wie, że ja mu nie odpuszczę, a to co zrobił mogę zgłosić na policję?
- Co on ci zrobił? Tom, wyjaśnisz mi?
- Z nim pogadaj, a ode mnie się odpierdol. Fajna byłaś. Szkoda, mogło być miło. Narazie.
Nie zdążyłam nawet nic odpowiedzieć. Harry! Do jasnej cholery. Co on znowu nawyrabiał? Bez namysłu wybrałam do niego numer.
- Odbierz. Odbierz. Odbierz - mówiłam sama do siebie.
Nadal nic.
- W dupie mam cię Styles - powiedziałam do telefonu i wróciłam się do hotelu, w którym mieszkaliśmy.
Weszłam, trzaskając drzwiami, a w salonie nie przywitał mnie nie kto inny, jak sam Harold!
- Kurwa, gdzie ty byłeś? - zapytałam zdejmując vansy.
- Mógłbym zapytać o to samo.
- Wyszedłeś nie wiadomo gdzie i po co. Byłeś u Toma?
- Skąd wiesz?
- Dzwonił do mnie.
- Kutas - powiedział pod nosem.
- Harry! Po co do niego poszedłeś?
- Nie poszedłem do niego, tylko do parku gdzie mieliście się spotkać. A po co? No zgaduj... bo jest dupkiem. Jest chujem, który zasługiwał tylko na dostanie w mordę! - krzyczał.
- Pobiłeś go?
- Należało mu się.
- Styles! Po co się w to wpieprzasz? Mało mamy problemów?
Podszedł do mnie i złapał w tali.
- Nie chciałem, by ktokolwiek ci zagrażał - oznajmił i przytulił mnie do siebie.
- W ten sposób tego nie załatwisz - powiedziałam już znacznie spokojniej.
- Znowu spieprzyłem?
- Spieprzyłeś.
- Co mam teraz zrobić?
- Wymyśl coś.
- Chyba nie jestem w tym dobry - mówiliśmy wciąż w siebie wtuleni.
- Czasami potrafisz pozytywnie zaskoczyć.
- Coś wymyśliłem.
- Zrób to.
- A jeżeli będziesz zła?
- Po prostu to zrób.
Tak. Zapewne się domyślicie co zrobił. Zbliżył się do mnie jeszcze mocniej i pocałował. Namiętnie i z miłością. Ten człowiek jest jedną, wielką zagadką. W jednej chwili potrafi mnie porządnie wkurwić, by za chwile mnie pocałować. Kocham go! Najbardziej na świecie.

Pakowałam swoje rzeczy, kiedy usłyszałam krzyk Harrego.
- Małaaa!
Darł się niemiłosiernie z drugiego pokoju.
- Co znowu?
- Gdzie ja mam swoje ulubione czarne bokserki? Nie te czarne, nie zbyt wygodne, tylko te ulubione?
- Boże. Niedługo zginiesz - powiedziałam sama do siebie i poszłam do niego.
- No gdzie ja je mogę mieć? Przywoziłem je, na pewno - mówił grzebiąc już chyba we wszystkim.
Na podłodze leżały wszystkie jego bokserki, ładnie poukładane. Szafa jednak była otwarta na oścież, walizka i wszystkie szuflady również. Jeden, wielki burdel.
- A skąd ja mam to wiedzieć? Nie chodzę w twoich gaciach - oznajmiłam siadając na łóżku.
- Ale ty zawsze wiesz takie rzeczy.
- Wszędzie sprawdzałeś?
- No tak. Zobacz, położyłem tu wszystkie no i tych najlepszych nie ma.
- Ile ich powinno być? - zapytałam.
- Czternaście -skwitował.
Policzyłam jego bieliznę i było jej trzynaście.
- Jesteś idiotą - powiedziałam stając obok niego.
- Bo? - zapytał, udając wielce obrażonego.
- Zobacz jakie bokserki masz na sobie.
Dyskretnie zajrzał pod spodnie, co oznaczało rozpięcie rozporka i zdjęcie ich do kolan.
- Jesteś genialna.
- No jak można nie wiedzieć, jakie gacie zakładało się dzisiaj rano?
- Życie, skarbie - powiedział i delikatnie pocałował mnie w usta.


___________________________________________________

 
I jak? Kolejny rozdział! Mam nadzieję, że nie jest zły. Niedługo kończymy tą opowieść. Jeżeli wszystko pójdzie jak należy zaczniemy opowiadanie z Zaynem. Nie wiem, kiedy będzie kolejny rozdział. We wtorek mam operację i nie wiem jak będę się po niej czuła. Muszę jechać, aż do Warszawy. Dobra, nie będę Was zanudzać. Mam nadzieję, że będziecie nadal ze mną. Jeżeli macie jakieś pomysły dajcie znać. Dziękuję Wam za wszystko!




środa, 26 marca 2014

#24 Imagin - Harry (cz.19)

Wróciłam do mieszkania i rzuciłam się na łóżko. Dupek! Idiota! Co on sobie wyobraża? Zdjęłam obcasy i postawiłam je na podłodze obok siebie. Nie, nie będzie robił tego, co mu się żywnie podoba. Wyjęłam telefon i znalazłam numer Toma, który dał mi przy barze.

          Do: Tom ;)

     Cześć! Przepraszam, że tak wyszło. Jesteś nadal w klubie? Może spotkamy się gdzieś na mieście?

Nacisnęłam przycisk "wyślij" i wstałam zmierzając w kierunku łazienki. Poprawiłam makijaż, kiedy dostałam odpowiedź.

          Od: Tom ;)

     Cześć, skarbie. Jasne. Teraz? W parku niedaleko klubu może być? Kim był ten facet? Mam nadzieję, że nie Twoim chłopakiem, mała. xoxo.

Chłopakiem? Nigdy w życiu nim nie będzie. Nie po tym co mi zrobił.

          Do: Tom ;)

     Ok, to za jakieś pół godziny. Nie, to nie jest mój chłopak. Pogadamy na miejscu. Cieszę się, że Cię poznałam.

Wysłałam i zakładałam już buty, kiedy do mieszkania wparował Harry.
- O królewna już w domu? - zapytał się i podszedł do mnie chwiejnym krokiem.
- Już zdążyłeś się nachlać?
- Ja nachlać, a ty skurwić. Jeden-jeden, mała - powiedział i próbował pocałować mnie w policzek.
- Skurwić?! - wybuchłam i dałam mu z liścia.
Złapał mnie w tali i przyciągnął tak, że nasze ciała się o siebie ocierały.
- Zapłacił ci? Ile chcesz? Też cię chętnie przelecę.
- Harry! Ogarnij się! Jesteś pojebany! Jak ja mogłam się w tobie zakochać? Słyszysz w ogóle co ty mówisz? Byłeś moim przyjacielem.
Odepchnęłam go od siebie i próbowałam wyjść, jednak on złapał mnie za nadgarstki.
- Byłem? - zapytał.
Nagle jakby oprzytomniał i wytrzeźwiał. Dokładnie się we mnie wpatrywał, badając każdy szczegół mojej twarzy.
- Przepraszam - wyszeptał nagle i mnie puścił - Jestem idiotą. Cholernym idiotą. Jak ja mogłem tak łatwo cię stracić? Nie wiem co się ze mną dzieje. Ten koleś... Po prostu go nie lubię.
- Zrobił ci coś? Nawet go nie znasz.
- Ty też go nie znasz - skwitował, a ja zrozumiałam, że ma rację.
- Dlaczego tak nagle wybuchnąłeś w klubie? - zapytałam cicho.
- Byłem zazdrosny. Nie chcę, żeby ktokolwiek cię skrzywdził, zależy mi na tobie.
- Ale sam nie chcesz ze mną być, więc o co ci chodzi?
Poczułam jak po moim policzku niekontrolowanie spływa łza. Harry momentalnie przytulił mnie najmocniej jak tylko mógł i ucałował moje włosy.
- Mała, jesteś wyjątkowa, a ja? Nie jestem ciebie wart. Boję się, że mógłbym ci coś zrobić.
- Zrobić? Harry, ja cię kocham. Ufam ci.
Odsunęłam się od niego i dłonią uniosłam jego głowę tak, by na mnie spojrzał, a w tym momencie usłyszałam dźwięk sms.
- Przeczytaj - oznajmił Harry, kiedy nie ruszałam się z miejsca.
 Kiwnęłam tylko głową i wzięłam telefon do ręki.


          Od: Tom ;)

     Ja też się cieszę, że cię poznałem. Dzisiejsza noc może być wyjątkowa, skarbie. Pamiętaj o seksownej bieliźnie. Pokój w hotelu już wynająłem. <3


Przeczytałam i oddałam komórkę Harremu, by on również mógł to zobaczyć.
- Chodziło mu tylko o seks - oznajmiłam zrezygnowana.
- Dlatego właśnie nie chciałem, żebyś miała z nim cokolwiek wspólnego. To tylko facet, a ty miałaś być laską na jedną noc. To normalne.
- Dla ciebie też? - zapytałam.
- Kiedyś tak.
- A teraz?
- Teraz mam ciebie - powiedział i usunął Toma z listy kontaktów- On już ci nie będzie potrzebny.
Podszedł do mnie jak najbliżej i pocałował. Zatraciłam się. Ten smak i zapach. Niebo. Wplotłam dłonie w jego włosy, a on obejmował mnie w tali.
- Kocham cię, skarbie - usłyszałam to, o czym zawsze marzyłam.
Oparł swoje czoło o moje i przysunął jak najbliżej siebie.
- Ja ciebie też, Harry. Tylko...
- Tylko co? Coś się stało?
- Ja nie wiem czy nadal chcę z tobą być. To co dziś powiedziałeś, to bolało.


_______________________________________________
Nie wiem czy ma to jakikolwiek sens. Miał być już koniec, ale chyba nie chcę go kończyć. Dziękuję za wejścia i komentarze. Co będzie dalej? Sama nie wiem. Piszcie, jeżeli Wam się podoba lub nie. Każda opinia jest dla mnie ważna.


niedziela, 23 marca 2014

#24 Imagin - Harry (cz.18)

- Idziemy? - zapytałam, kiedy nasze twarze były zdecydowanie zbyt blisko siebie.
- Poczekaj, ja też się muszę w coś ubrać - stwierdził i niechętnie mnie puścił.
Zeszłam do salonu z telefonem w ręce, założyłam czarne, wysokie szpilki i usiadłam na kanapie, czekając na Harrego. Przekręcałam komórkę w dłoni, aż w końcu upadła mi na podłogę.
- Aż tak na ciebie działam? - usłyszałam jego głos, kiedy zajął miejsce obok mnie.
- Spadaj, Styles. To nie jest zabawne - stwierdziłam i podniosłam telefon.
- Przepraszam.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy, kiedy on nagle wstał i kierował się w stronę wyjścia.
- Harry - zawołałam i podeszłam do niego.
- Tak?
Zatopiłam się w jego zielonych tęczówkach, a kciukiem dotknęłam jego policzka. Staliśmy jak zaczarowaniu. Wpatrywaliśmy się w swoje twarze, a ja pragnęłam, żeby to on zrobił pierwszy krok.
- Powinniśmy pogadać - wypaliłam nagle.
- O czym?
- O nas.
- O nas? - zapytał zdziwiony.
- Tak, o nas - powiedziałam już lekko wkurzona.
- Coś się stało?
- Serio tego nie widzisz? Z dnia na dzień coraz bardziej jesteśmy sobie bliscy, bajerujesz mnie z każdej strony, a ja nie wiem czy mam traktować to jako żart czy nie. Pocałowaliśmy się, ale ty już chyba tego nie pamiętasz. Paradowałam przy tobie w bieliźnie. Harry, w pewnym sensie uratowałeś mi życie. Nadal uważasz, że nie mamy o czym rozmawiać?
Spojrzał na mnie i zamilkł. W moich oczach zebrały się łzy. Ulga, ale zarazem strach. Powiedziałam to, ale bałam się jego reakcji.
- Dałem ci nadzieje? - zapytał nagle.
- Nadzieje?
- Na związek.
- Czyli...
- Przepraszam, mała.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Jestem głupia. Prawie wyznałam mu miłość, a on do mnie nic nie czuje? Po policzku spłynęła mi łza. Spuściłam wzrok i odsunęłam się od niego.
- Zrobiłeś ze mnie idiotkę - skwitowałam.
- Skarbie...
- Skarbie? Dlaczego w ogóle tak do mnie mówisz, skoro jesteśmy tylko przyjaciółmi?! Chcesz, żebym cię jeszcze bardziej pokochała? Jesteś dupkiem, cholernym dupkiem, za którego oddałabym życie - krzyknęłam i wyszłam z domu trzaskając drzwiami.
Idiota. Kretyn. Dupek. Kutas. Co on sobie wyobraża? Łzy płynęły mi policzkach. Nadzieja. Kurwa. Tylko nadzieja. Nienawidzę go! Pieprzony egoista. Jestem beznadziejna, jak mogłam tak dać się omamić? Szłam przed siebie, nie zastanawiając się gdzie idę.Klub. Tak, pójdę tam i pokażę, że nie jestem ofiarą, a on nie będzie robił ze mnie pośmiewiska. Przetarłam lekko oczy, by nie było śladów łez, podniosłam głowę do góry i z piersią do przodu dołączyłam do kolejki przy wejściu do jakiegoś klubu. Kurwa, idiotka. Nawet nie mam pieniędzy.
- Cześć, piękna - usłyszałam za sobą jakiś pijany głos.
Nadzieja? Odwróciłam się i zobaczyłam wysokiego, seksownego faceta, lekko już wstawionego.
- Cześć, przystojniaku - odpowiedziałam zadziornie.
- Tomek, ale mów mi Tom - przedstawił się.
- [t.i].
- Jesteś tutaj sama?
- Teraz już nie, a ty?
- Teraz już nie.
Położył rękę na moim biodrze i przyciągnął do siebie. Czarne włosy, umięśniony, kolczyk w wardze, tunele. Zdecydowanie dobra partia.
- To jak skarbie, bawimy się dziś razem? - wyszeptał mi wprost do ucha.
- Z tobą zawsze - oznajmiłam seksownie.
Udało się. Zapłacił za mnie. Weszliśmy do klubu i poczułam tylko zapach alkoholu i papierosów. Wszędzie były ocierające się o siebie pary. Nie czułam się tutaj zbyt dobrze, jednak chciałam sobie coś udowodnić i w końcu się zabawić. Zaprowadził mnie do baru i postawił kolorowego drinka. Wypiłam go jak najszybciej i poszliśmy na parkiet. Przyciągnął mnie jak najbliżej siebie, a jego dłonie wylądowały na moim tyłku. Położyłam ręce na jego karku i przytuliłam się do niego, ocierając się o biodrami o jego krocze. Czułam się dziwnie, to nie był mój świat. 
- Podobasz mi się - wymruczał mi wprost do ucha, przygryzając jego płatek.
Jeszcze bardziej mnie do siebie przyciągnął, chociaż nie wiem czy było to możliwe i zaczął składać pocałunki na mojej szyi.
- Jesteś taka seksowna.
Jedną ręką wodził po mojej tali i udzie, a drugą trzymał na tyle mocno, że ciężko było cokolwiek zrobić. Nasze ciała nadal się o siebie ocierały, a on przechodził z pocałunkami na linię szczęki. Zatraciłam się. Miałam w dupie wszystko. Miałam gdzieś Harrego i jego bawienie się moimi uczuciami. Zrobiłam to samo, pocałowałam go w szyję, co dało mu znak, że chcę tego samego co on. Spojrzał na mnie i wpił się w moje usta. Oddałam pocałunek. Jego język wodził po moim podniebieniu, a ja oddałam się rozkoszy. Oderwaliśmy się od siebie, a on przekręcił mnie tak, bym tyłkiem ocierała się o jego penisa, którego wyraźnie czułam. Jedną dłonią nadal trzymałam go za kark, a drugą ułożył mi na jego kroczu. Na szyi czułam jego oddech. Skierował moją głowę w jego stronę i ponownie mnie pocałował. Oderwaliśmy się od siebie i dopiero wtedy zorientowałam się, że ktoś nam się przygląda. Harry? Nie, to nie możliwe. To Warszawa, mnóstwo klubów, a on nawet nie umie mówić po polsku. Kurwa, to on. Idzie tutaj. Odwróciłam się przodem do Toma i jeszcze raz go pocałowałam. Zdziwił się, że wyszło to mojej inicjatywy, ale najwyraźniej mu się podobało, bo jego ręce znów wylądowały na moim tyłku.
- Przepraszam - wyszeptałam i odsunęłam się do niego.
- Co jest, mała? - zapytał łapiąc moją rękę.
- Naprawdę przepraszam.
Dałam mu delikatnego buziaka w usta i chciałam odejść, kiedy poczułam jak ktoś łapie mnie w tali.
- Dobrze całuje? - usłyszałam głos Harrego, który był nieźle wkurwiony.
- Lepiej od ciebie, a teraz odpierdol się ode mnie - rzuciłam i wyszłam.


_________________________________________________
Dziękuję, że jednak mnie odwiedzacie. Pamiętajcie jednak, że mój powrót (jeżeli tak go mogę nazwać) nie jest pewny, a wszystko nadal jest w waszych rękach. Kolejny rozdział, mam nadzieję, że Was nie zanudzam. Dajcie znać, jak Wam się podoba. Do następnego!


środa, 19 marca 2014

#24 Imagin - Harry (cz.17)

Rzuciłam mu się w ramiona i mocno przyciągnęłam do siebie. Schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi, a moje łzy spływały na jego skórę.
- Co ja mam zrobić, mała? Nie mogę cię stracić, a tak cholernie się o ciebie martwię.
- Ucieknijmy - powiedziałam bez zastanowienia.
Spojrzał na mnie ze zdziwieniem i złapał moje dłonie.
- Jedźmy do Polski, powiem o wszystkim moim rodzicom, zapłacą komu trzeba i złapią go.
- Wcześniej też go złapali i wyszedł. Już dawno powinni powiesić go na jajach.
- Pojedziesz ze mną? - zapytałam patrząc w jego zielone tęczówki.
- Pojadę.
Objął mnie ramionami i pocałował w czubek głowy.
- Damy radę, prawda? - usłyszałam jego zmartwiony głos.
- Musimy.


Zakładałam właśnie granatowy sweterek, spojrzałam na zegarek i ujrzałam 4:25. Chyba nigdy tak wcześnie nie byłam na nogach. Zapakowałam do torby szczoteczkę do zębów i kilka kosmetyków, które były mi dziś potrzebne i zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie Harry i mama.
- Gotowa? - usłyszałam głos rodzicielki.
- Tak, gotowa.
Wyszliśmy przed dom i wsiedliśmy do taksówki, która już na nas czekała. Harry zajął miejsce mamy i zgodził się polecieć do Polski. Pożegnałam się i w ciszy jechaliśmy na lotnisko. Wpatrywałam się w szybę, próbując unormować oddech.
- Denerwujesz się? - zapytał nagle Hazza.
- Trochę.
- Będzie okej, musi być - zapewnił mnie i złapał moją dłoń.
- Mam nadzieję. Oni złapią go, prawda?
Skierowałam na niego wzrok i zatopiłam się w jego zielonych tęczówkach.
- Na pewno. Nic ci już więcej nie zrobi. Obiecuję - oznajmił i z całej siły mnie przytulił.

Kolejny dzień w pracy minął bardzo szybko, weszłam do pokoju w służbowym mundurku i ujrzałam Harrego grającego w jakąś grę na xbox.
- Co robisz? - zapytałam siadając na podłodze obok niego i opierając głowę o kanapę.
- Gram, jak widać. Chcesz spróbować?
- Za chwilę, ok? Idę wziąć prysznic.
- A jak w pracy?
- Okej - rzuciłam, kiedy kierowałam się w stronę łazienki.
Zimny prysznic ochłodził moje ciało. Założyłam czarną, koronkową bieliznę i właśnie rozczesywałam włosy, kiedy usłyszałam dzwonek mojego telefonu w sypialni. Wybiegłam stamtąd jak opętana ze szczotką w ręce i spojrzałam na wyświetlacz: Mama. Szybko nacisnęłam zieloną słuchawkę, a po chwili usłyszałam jej głos.
- Mam nowe wieści - oznajmiła bez owijania w bawełnę.
- Coś w sprawie Taylora?
- Tak. Nie dostosował się do warunkowego zwolnienia. Ponownie siedzi w więzieniu. Tym razem już nam nie zagraża. Podobno pochodzi z jakiegoś małego stanu w USA i tam został w kiciu.
- Czyli już mamy spokój? - zapytałam chcąc się upewnić.
- Tak, kochanie. Nie masz już się czym martwić.
Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę i od razu pobiegłam do Harrego.
- Zamknęli go, rozumiesz? Zamknęli! - krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję.
Przytulił mnie z całej siły i pocałował w szyję.
- Mamy spokój. Nareszcie nic ci nie zagraża.
- Tak, bez problemu będziemy mogli wrócić do Londynu, kiedy skończy mi się staż.
- I bez problemu będziemy mogli kupić ci ubrania.
- Co? - zapytałam zdziwiona i spojrzałam na swoje ciało.
Nie! Nie! Nie! Paradowałam w samej bieliźnie. Jak najszybciej uciekłam stamtąd i włożyłam czarne spodenki i koszulkę z logo Nirvany.
- Ty nic nie widziałeś - powiedziałam, kiedy ponownie wróciłam do salonu.
- No nie wiem, nie wiem. Takie ładne ciało... Ciężko mi będzie zapomnieć - oznajmił zadziornie.
- Spadaj, Styles.
- Idziemy gdzieś dziś? Jutro masz w końcu wolne.
- Co proponujesz?
- Impreza? My chyba nigdy nie byliśmy razem w żadnym klubie.
- Ale...
Tak. Życie zagorzałej kujonki i jedynaczki dało znaki. Nigdy nie byłam na  żadnej dyskotece. Nawet nie wiem czy umiem tańczyć. Poczucie rytmu to chyba nie jest to samo, prawda? Tak, tańczyłam... w przedszkolu, na jakimś weselu, ale nigdy na dyskotece. Tam chyba nie grają czegoś podobnego do walca.
- To jak? Mała, no weź. Zabawimy się. Musimy uczcić fakt, że ten kutas siedzi w pierdlu.
- Ale pomożesz mi się przygotować? Nawet nie wiem w co się ubrać.
- Masz moje słowo. Zrobimy cię na bóstwo.
- Sugerujesz, że teraz wyglądam źle? - zapytałam zadziornie.
- Jesteś najpiękniejsza, zawsze wyglądasz ślicznie - powiedział i pocałował mnie w czubek nosa.
Na moje policzki wdarł się rumieniec. Harry, żebyś ty wiedział jak bardzo chciałabym, żebyś mówił to na poważnie.


Zakładałam właśnie kolejny zestaw ciuchów.
- Co ty do kościoła idziesz czy na imprezę. Pokaż trochę tej zgrabnej dupy.
- Ejj... Ja mam tyłek, to ty masz dupsko - powiedziałam i pokazałam mu język.
- Następny zestaw ma być bardziej seksowny - usłyszałam, kiedy weszłam do garderoby.
Seksownie, tak? Znalazłam kolorową obcisłą sukienkę z odkrytymi plecami, założyłam do tego wysokie, czarne szpiki i rozpuściłam włosy dokładnie je prostując.
- Długo tam jeszcze? - krzyczał Harry zza drzwi.
- Momencik.
Podkreśliłam oczy czarną kreską, nałożyłam makijaż i byłam gotowa. Teraz musi się mu spodobać. Wyszłam pewnym krokiem i stanęłam przed nim w małym rozkroku zakładając ręce na biodra.
- Może być?
Spojrzał na mnie od góry do dołu i nic nie powiedział. Podeszłam do niego jeszcze bliżej i pomachałam dłonią przed oczami.
- Halo! Ziemia do Harrego. Jest tam kto?
- Wyglądasz zajebiście - powiedział.
Wstał i obszedł mnie dookoła.
- Coraz większą mam na ciebie ochotę.
- Styles! - zbeształam go, a on złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie.

_______________________________________
Postaraliście się. Dziękuję Wam za wszystkie ciepłe słowa, jednak moje odejście jest niepewne. Nie gwarantuję, że teraz już zawsze będę tu pisać. To zależy tylko i wyłącznie od Was. Nie chcę robić Wam żadnych limitów, bo to chyba nie o to chodzi. Chciałabym jednak wiedzieć, że ktoś tutaj zagląda. Kolejny rozdział planuję na weekend. Jeżeli się postaracie, wszystko będzie tak jak trzeba. Chcę dokończyć ten imagin. Kolejny jest już w trakcie pisania. Zayn? Odpowiada?


Piszcie jak Wam się podoba nowy wygląd. ;)

Zaglądajcie tutaj -> http://our-way-to-dreams.blogspot.com/ Możecie poznać tutaj cząstkę mnie.


Serdecznie polecam Wam również blogi moich dwóch wiernych czytelniczek, którym cholernie za wszystko dziękuję. Jesteście niesamowite.

Paulina niedawno zaczęła publikować swoje dzieła. Jak dla mnie są świetne. Sami się jednak przekonajcie TUTAJ.

Wiktoria jest ze mną od początku. Zajebista dziewczyna. Zaglądajcie TUTAJ !



niedziela, 16 marca 2014

#24 Imagin Harry (cz.16)

Weszłam do domu kompletnie rozmazana i spotkałam się tylko z dziwnymi spojrzeniami rodziców.
- Coś się stało? - zapytała mama.
- Dostałam staż w Polsce, ale chyba już o tym wiesz - wydukałam.
- Wiem, kochanie, ale dlaczego płaczesz?
- Nic nie rozumiesz. Nie pojadę tam! - krzyknęłam i pobiegłam na górę.
Trzasnęłam drzwiami i szukałam mojego wybawienia. Żyletki. Gdzie one są do cholery?! Przegrzebałam cały pokój. Mojego pudełka już nie ma. Wywaliłam wszystko do góry nogami.
- Czego szukasz? - usłyszałam głos swojej rodzicielki.
- Nikt cię tu nie zapraszał. Wyjdź - powiedziałam i wypchnęłam ją za drzwi.
Położyłam się na łóżku i zalałam się łzami. Nie tak to sobie wyobrażałam. Dlaczego życie tak bardzo musi dawać mi w kość?! Nagle usłyszałam dźwięk sms.

          Od: Harry ;*

      Przepraszam, mała. Dasz sobie radę. Gratuluję stażu. Wiem, że na niego zasłużyłaś.

- Gówno wiesz! - wykrzyczałam do telefonu i rzuciłam nim gdzieś w pościel.
Próbowałam się uspokoić i unormować oddech. Chciałam z kimś porozmawiać, a jedynymi moimi przyjaciółmi jest Harry i Gemma, jego siostra. Co robić? Cholerna pustka. Moje przemyślenia przerwało pukanie do drzwi.
- Mogę? - ponownie usłyszałam mamę.
- Proszę - powiedziałam ledwo słyszalnie i podniosłam się do pozycji siedzącej.
Oparłam się plecami o ścianę, skuliłam nogi i przytuliłam się do poduszki. Drzwi się uchyliły i zobaczyłam wysoką, krótko ściętą blondynkę. Usiadła koło mnie i bez słowa mnie przytuliła. Poczułam to, czego nigdy dotąd nie doświadczyłam... matczyną miłość.
- Co się dzieje, skarbie? - wyszeptała.
- Mamo, to wszystko mnie przerasta. Ja już nie daję rady.
W moich oczach znowu pojawiły się łzy.
- Kochanie, spójrz na mnie. Wiem, nie zawsze byłam dobrą matką, ale chciałabym ci jakoś pomóc. Jesteś moją córką, najukochańszą i najwspanialszą. Chciałabym, żebyś była szczęśliwa. To co się kiedyś wydarzyło to moja wina, zdaję sobie z tego sprawę, ale ja nie wiedziałam co mam robić. Praca zajęła cały mój czas, chciałam ci dać pieniądze, ale zrozumiałam, że nie tylko one ci są potrzebne. Córeczko, tak bardzo cię przepraszam.
- Kocham cię, mamo.
Wpadłyśmy sobie w objęcia. Nie mogłam uwierzyć, że tak bardzo za nią tęskniłam. Zanim moja mama poszła do pracy, byłyśmy zżyte. Jestem jedynaczką, nigdy nie miałam przyjaciół. Nie potrzebowałam ich, miałam najwspanialszą na świecie mamusię. Powróciła. Chcę, żeby znów była przy mnie.

Poniedziałek. Pierwszy prawdziwy dzień wakacji. W środę wyjeżdżam, wszystko już załatwione. Leci ze mną moja mama. Wciągnęłam szarą koszulkę na ramiączka, szorty i zeszłam na śniadanie.
- Cześć kochanie, jak się spało? - usłyszałam głos mamy.
- Dobrze, dziękuję. Jestem strasznie głodna - powiedziałam i zasiadłam do stołu.
Odkąd Harry mnie wystawił zaczęłam szczerze rozmawiać z mamą. Dogadujemy się naprawdę nieźle, nadrabiając te osiemnaście lat.
- Kiedy się pakujemy? - zapytała, kiedy ja już zajadałam jajecznicę.
- Musimy dokupić mi parę rzeczy. Jutro?
- Zdążymy?
- Chyba tak.
Naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi.
- Kto tak wcześnie? - zdziwiła się mama - Otworzysz?
- Tak, już idę.
Stałam przy drzwiach niczego nie świadoma i pociągnęłam za klamkę. Ujrzałam go. Tak, domyślacie się kto raczył mnie odwiedzić. Pan Styles we własnej osobie.
- Czego chcesz? - zapytałam.
- Może milej?
- Może nie.
- Powinniśmy pogadać.
- Nie mamy o czym.
- Mamy, jesteś mi coś winna - stwierdził, a ja miałam pustkę w głowie.
- Ja? Tobie? O co ci chodzi?
- Nie udawaj głupiej.
- Harry, co się z tobą dzieje?! - krzyknęłam.
Spojrzał na mnie, a w jego oczach zobaczyłam łzy. Nie wiedziałam co mam zrobić, podeszłam do niego i delikatnie złapałam jego zimną dłoń.
- Co się dzieje? - powtórzyłam zdecydowanie ciszej.
- Nie daję rady, mała. To wszystko mnie przerosło. On powiedział, że powróci, jeżeli nadal się będę z tobą kontaktował - powiedział, a ja zamarłam.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Czyli mój koszmar się nie skończył? Przecież on siedzi w więzieniu. To jest chore.
- On chce ci zrobić krzywdę. Chciałem cię chronić i przestać się z tobą spotykać, ale ja nie potrafię, rozumiesz?! Nie potrafię bez ciebie żyć!

______________________________________________________

Przykro mi, cholernie mi przykro, że jest Was tutaj coraz mniej. Dodam jeszcze jedną część i prawdopodobnie zakończę działalność bloga. Nie ma to żadnego sensu. Nadal będę pisać, ale nie publikować. Dziękuję tym, którzy ze mną byli. 


środa, 12 marca 2014

#24 Imagin Harry (cz.15)

Zaskoczył mnie. Cholernie mnie zaskoczył. Prawo jazdy? Nie spodziewałam się. Jasne, od dawna chciałam jeździć samochodem i prawdopodobnie coś mu o tym wspominałam, ale nie miałam pojęcia, że chce spełnić moje marzenie. Od naszego pocałunku minęło już sporo czasu, a ja nadal nie umiem o tym zapomnieć. Dało mi to złudną nadzieję na coś więcej. Dziś jest koniec roku szkolnego, właśnie zakładam dopasowaną, czarną spódniczkę i białą luźną koszulę, by wyglądać elegancko. Czerwona szminka nada charakter całej stylizacji, a wysokie obcasy dodadzą odwagi. Przynajmniej mam taką nadzieję, bo nigdy nie lubiłam chodzić w szpilkach. Moje przygotowania przerwał dźwięk sms.

          Od: Harry ;*

     Przyjadę za 5 minut. Czekaj pod domem. xx

Przeczytałam treść wiadomości i wolnym krokiem wyszłam na dwór, biorąc do ręki kopertówkę. Po chwili z piskiem zahamował samochód Hazzy. Wsiadłam od strony pasażera i przywitałam go delikatnym całusem w policzek.
- Gotowa zacząć wakacje? - zapytał z wielkim uśmiechem.
- Zdecydowanie.
Długo nie minęło, a znaleźliśmy się pod bramami szkoły. Loczek otworzył mi drzwi naszego liceum, a ja poprawiłam spódniczkę, która wciąż wydawała mi się zbyt krótka.
- Śliczne masz nóżki. Zrób nam przyjemność i ich ciągle nie chowaj - wyszeptał wprost do mojego ucha.
- Nam? Kogo masz na myśli?
- Wszystkich facetów, kotku. Uwierz, wszyscy tutaj zaraz pobiegną do łazienki się zaspokoić, kiedy ciebie zobaczą.
- Hazza - zbeształam go i lekko uderzyłam w ramię.
Cała ceremonia nie trwała zbyt długo, już po pół godziny, wszyscy wraz z wychowawcami rozeszliśmy się do klas.
- Gratulacje panno [T.N], zrobiłaś wielki postęp - usłyszałam od pana Parks i uścisnęliśmy sobie dłoń.
Zasiadłam do ławki i zastanawiałam się o co mu chodzi. W końcu zawsze dobrze się uczyłam, a moje oceny są takie same jak co roku. Profesor na koniec życzył, jak zwykle, walnął jakąś gadkę o udanych wakacjach i powrocie do szkoły. Nie słuchałam go za bardzo, jednak kiedy wychodziłam z sali, poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę.
- Mógłbym zamienić słówko? - usłyszałam od wychowawcy.
Wszyscy zmierzyli mnie wzrokiem, Harry również, zastanawiając się o co mu chodzi. Usiadłam do pierwszej ławki i poczekaliśmy, aż zostaniemy sami.
- Wiem, że nie jest pani łatwo, wyjazdy rodziców, to co przeżyłaś. Mimo wszystko twoje oceny są nadal bardzo dobre. Dostałaś propozycję od sieci hotelów na całym świecie o staż. Miałyby to być dwa tygodnie. Nie wiedzieliśmy, gdzie chciałabyś się wybrać, więc pomogli nam twoi rodzice. Podobno twoja mama jest polką? To prawda?
- Tak, tak - powiedziałam w lekkim szoku.
- Umiesz mówić w tym języku?
- Tak, znaczy nie. Chodzi o to, że nie używam go na co dzień. Mogę robić błędy.
- Nic nie szkodzi. W tym roku była mała możliwość wyboru, jednak w przyszłe wakacje, jeżeli wszystko będzie szło tak jak do tej pory, będziesz mogła ubiegać się o pracę w dowolnym kraju. Musisz wyrazić tylko zgodę i nauczyć się języka, w czym oczywiście ci pomożemy.
Mój wychowawca skończył monolog, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Staż w Polsce? To chyba niemożliwe, nie dam sobie tam rady.
- Mogę jechać tam z kimś jeszcze? - zapytałam z nadzieją.
- Możesz wziąć jedną osobę.
- Tak, zgadzam się - oznajmiłam bez zastanowienia.
- Wszystkie formalności załatwimy w przyszłym tygodniu, stawisz się z rodzicami. Będę się jeszcze kontaktował dokładnie gdzie i kiedy, dobrze?
- Tak, nie ma sprawy.
Wyszłam z klasy i nie wiedziałam co zrobić. Harry... Musi się zgodzić lecieć tam ze mną. Wyjęłam z kieszeni telefon, gdzie czekał na mnie sms.

          Od: Harry ;*

     Czekam w samochodzie.

Jak najszybciej pobiegłam na dół, by porozmawiać z Hazzą. Wsiadłam do auta i z wielkim uśmiechem na ustach przyglądałam się Loczkowi.
- Coś się stało? - zapytał zdezorientowany.
- Jedziesz ze mną - skwitowałam.
- Gdzie?
- Do Polski?
- Gdzie?!
- Musisz, proszę.
- Nic nie muszę - oznajmił bezuczuciowo.
- Harry, proszę. Dostałam staż w hotelu w Polsce, mogę wziąć jedną osobę. Chciałabym, żebyś leciał ze mną.
- Myślę, że to nie jest dobry pomysł.
- Nie chcesz ze mną jechać?
- Szczerze? Przepraszam, ale nie. Ty też nie powinnaś.
- To moja szansa! - wykrzyczałam mu prosto w oczy.
Nie tego się spodziewałam. Hazza, który zawsze mi pomagał, opiekował się mną, teraz chce mnie wystawić? To niemożliwe. Sama sobie tam nie poradzę. Nie chcę jednak wszystkiego zaprzepaścić.
- Harry, proszę - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Przepraszam, mała.
- Ale dlaczego?
- Nie ma konkretnego powodu.
- A to, że dostaję życiową szansę, która może się już nie powtórzyć nie jest powodem, żebyś mi pomógł?
- Już wiele ci pomogłem - powiedział, a mój świat nagle się zawalił.
- Jeżeli to był dla ciebie taki problem, nic nie musiałeś robić - oznajmiłam i wysiadłam z samochodu.
Jak on mógł mnie tak potraktować? Będzie mi wypominał to, że coś dla mnie zrobił. Wiem, uratował w pewien sposób moje życie, ale nikt mu nie kazał. Nie chcę jego łaski. Nie w takim Harrym się zakochałam. Łzy niekontrolowanie spływały mi po policzkach. Nie tak miało być!

____________________________________________
Dziękuję za  12064 odwiedzin, każdy komentarz  ♥ Zaskoczeni? Mam nadzieję, że trochę podgrzejemy atmosferę. Nie chcę zrobić z tego imagina kolejnej słitaśnej historii. Mam nadzieję, że mi się uda. Piszcie czy Wam się podoba. Komentarzy może nie było zbyt wiele, jednak obiecałam Wam napisać kolejną część w środę, więc jest. Mam nadzieję, że się podoba.


niedziela, 9 marca 2014

#24 Imagin Harry (cz.14)

Leżałam w łóżku zastanawiając się co dalej. Podobam mu się? To chyba niemożliwe, a jednak sam to powiedział. Może tylko dlatego, by nie było mi głupio. Sama nie wiem. Harry to facet idealny, oprócz zajebistego wyglądu ma jeszcze wnętrze, jest miły, troskliwy, opiekuńczy, a mimo wszystko twardy i odważny. Namieszał mi w głowie i to porządnie. Moje rozmyślania przerwał mi dźwięk sms.

         Od: Harry ;*

     Jestem głupi pisząc tą wiadomość, ale nie mogę przestać o Tobie myśleć. Spotkajmy się jutro, powinniśmy pogadać. xx

Przeczytałam na wyświetlaczu, a moje serce zaczęło mocniej bić. Myśli o mnie... Ja o nim też i to bez przerwy. O czym on chce ze mną rozmawiać? Dobra, nie udaję głupiej, zapewne o tym naszym podobaniu się sobie. Dziwnie to brzmi. Mam mętlik. Cholerny mętlik. Muszę mu coś odpisać.


         Do: Harry ;*

     Nie uważam, że jesteś głupi. Tylko czasami. ;) Ok, więc jutro. 

Wyślij. Ręce trzęsą mi się z nadmiaru emocji. Kocham go, tak cholernie go kocham. Sms...


         Od: Harry ;*

     Nie jestem głupi, tylko... Nie ważne na ten temat pogadamy jutro. Dobranoc, skarbie. Śpij dobrze. ;*


Skarbie! O nie.


         Do: Harry ;*

     Dobranoc ;*

Nie zasnę. Nie wiem, jak to zrobię. Jutro... niedziela. Cholernie cieszę się, że już niedługo koniec roku szkolnego, nie miałabym siły się uczyć. 


Obudziłam się z przyspieszonym oddechem. Zły sen, znowu. Zerknęłam na telefon i ujrzałam godzinę 10:25 i jedną nieprzeczytaną wiadomość.


         Od:Harry ;*

     Wpadnę po Ciebie około 11. Jakieś kino i lody? Już nie mogę się doczekać.

O jedenastej? Czyli mam pół godziny. Wystrzeliłam z łóżka jak strzała i pobiegłam do łazienki wziąć prysznic. Czyściutka stałam przed szafą w samej bieliźnie zastanawiając się co na siebie włożyć. Sukienka? Zawsze podobały mu się moje nogi. Znalazłam kwiecistą kieckę bez ramiączek, która sięgała mi do połowy uda. Założyłam do tego czarne rzymianki i ponownie weszłam do łazienki, by nałożyć makijaż. Zegarek wskazywał 11:54 ,  a ja nadal nie byłam gotowa. Rozczesywałam właśnie włosy, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Przejechałam szczotką po ostatnim paśmie włosów i zeszłam na dół. Przekręciłam zamek i ujrzałam ósmy cud świata. Wyglądał nieziemsko. Przetarte na kolanach czarne rurki, skórzane buty, ceglasta koszula rozpięta w ten sposób,że idealnie pokazywała jego tors, a na nosie okulary ray ban.
- To dla ciebie - usłyszałam jego męski głos, a w ręce dostrzegłam czerwoną różę.
Zaciągnęłam się jej zapachem i delikatnie pocałowałam go w policzek.
- Dziękuję - wyszeptałam.
- Gotowa?
- Tak, tylko zaniosę kwiatka.
Weszłam do kuchni, znalazłam jakiś wazon i nalałam do niego zimnej wody, by mój prezent przeżył jak najdłużej. Kiedy wychodziliśmy z domu, Harry bez zastanowienia splótł nasze palce, a ja podświadomie cieszyłam się na ten gest jak małe dziecko. Dotarliśmy do parku. Słońce ogrzewało nasze ciała, a kropelki zimnej wody jakie pryskały z fontanny delikatnie je ochładzały. Usiedliśmy na jej krańcu z lodami w ręce i wciąż rozmawialiśmy. Z mojej twarzy nie schodził uśmiech. Hazza był taki szarmancki i męski, ale zachowywał się normalnie. Czułam się przy nim naprawdę dobrze. Nie musieliśmy nikogo udawać.
- Gemma ostatnio wspominała, że chciałeś mi coś powiedzieć - oznajmiłam nagle.
- Moja siostra ma niewyparzony język.
- Powiesz mi?
- Może...
- A od czego to zależy? - zapytałam uwodzicielsko siadając na jego kolanach.
Nie był tym faktem zbyt zaskoczony, przyciągnął mnie do siebie i bez ostrzeżenia posmakował mojego loda.
- Hmm... dobry - skwitował.
- Wiem.
- Ty też jesteś taka dobra?
- Harry... - przeciągnęłam i uderzyłam go lekko w ramię na co on szyderczo się zaśmiał.
- To jak chcesz wiedzieć jaką mam dla ciebie niespodziankę czy nie?
- Chcę.
- Dobra, ale nie ma tak łatwo. Musisz coś dla mnie zrobić.
- Co na przykład?
- Zastanówmy się...
Rozejrzał się dookoła, a na jego twarz wdarł się chytry uśmieszek.
- Co wymyśliłeś?
- Coś.
- Harry!
- Masz zadanie do wykonania.
- Jakie?
- Musisz przejść po krawędzi fontanny.
- Chyba to nie jest dobry pomysł, ona jest bardzo wąska.
- Chcesz wiedzieć? - zapytał gładząc opuszkami palców moje udo.
- Chcę, ale...
- Masz jeszcze jedno wyjście.
- Jakie? - powiedziałam zaciekawiona.
- Domyśl się.
- Powoli mnie irytujesz - skwitowałam.
- Lubię to, wtedy też jesteś śliczna - oznajmił, a na mojej twarzy pojawił się rumieniec.
- To co mam zrobić?
- Malinkę.
- Co? - zapytałam zdziwiona.
- Masz lody o smaku malinowym. Moja szyja jest gotowa.
- Ale... to jest głupie. Będziesz miał ślad.
- Właśnie tego chcę.
- Chcesz, żebym cię ugryzła?
- Można tak powiedzieć. Po prostu chcę, żebyś mnie pocałowała.
Spojrzałam na jego usta i w tym momencie nie myślałam o niczym innym. Delikatnie się przysunęłam, jedną dłoń zatopiłam w jego włosach, a opuszkami palców drugiej przejechałam po jego dolnej wardze. Czułam jego zapach tak intensywnie, moje ciało drżało. Nie mogłam się opanować. Musnęłam jego usta, czekając na jego reakcję.
- Chcę jeszcze raz, ale dłużej - powiedział jak małe dziecko, kiedy się od siebie odsunęlismy.
Zaśmiałam się na jego słowa i pocałowałam go jeszcze raz, tym razem bardziej namiętnie.
- Teraz zasłużyłam, żebyś mi powiedział o co chodziło Gemmie?
- Zdecydowanie zasłużyłaś. Mam dla ciebie niespodziankę. Dzwoniłem do twoich rodziców, oni się zgodzili, więc ty też nie masz wyjścia.

_________________________________________
Dziękuję za  11684 odwiedzin, każdy komentarz i życzenia urodzinowe ♥Jesteście niesamowici! To jak podoba się wam randka Harrego i Waszej postaci? Mam nadzieję, że tak. Imagin krótki jak zwykle. Jeżeli się postaracie i dobijecie do jak największej ilości komentarzy, kolejna część może ujrzeć światło dzienne już w środę. Wszystko zależy od Was. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Mam do Was prośbę. Niewiele osób wie o istnieniu tego bloga, a ja na twitterze czy gdziekolwiek indziej mam małe wpływy. Byłabym ogromnie wdzięczna za jakąś reklamę. Specjalny imagin w ramach podziękowań też się może znaleźć, jeżeli będziecie chciały. Liczę na Was i jeszcze raz dziękuję.


CZYTASZ => KOMENTUJESZ


wtorek, 4 marca 2014

#24 Imagin Harry (cz.13)

- Odwiozę cię do domu - naszą rozmowę z Gemmą przerwał nagle Harry.
- Jasne, już się zbieram. Dzięki.
Wstałam, pożegnałam się ze wszystkimi i podążałam za chłopakiem. Dorównałam mu kroku, a on delikatnie dotknął mojej dłoni. Poczułam dreszcze. Jego skóra była taka miękka, a opuszki palców ciepłe. Hazza zerknął na mnie kątem oka, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech, który był równoznaczny z pozwoleniem na połączenie naszych dłoni. Czułam się nieziemsko. Facet, która jeszcze niedawno był mi obcy stał się dla mnie najważniejszą osobą w życiu. Zajęłam miejsce w samochodzie poprawiając przy tym swoja koszulkę i patrzyłam za okno. Ruszyliśmy, a po jakimś czasie zorientowałam się, że jesteśmy na obrzeżach Londynu, a dookoła nas są tylko pola i ścieżki.
- Gdzie ty mnie wywiozłeś? - zapytałam odwracając na niego wzrok.
- Pamiętasz jak ostatnio prosiłaś rodziców, kiedy do nich dzwoniłaś, żeby zapisali cię na prawko?
- Hmm... tak, ale ma to jakiś związek?
- Wysiadaj - rozkazał.
- Co?
- Nauczę cię jeździć. Zamieńmy się - powiedział z uśmiechem.
Co?! Ja samochodem? Czy on jest pewny kogo chce posadzić za kółkiem? Nie chcę nikogo zabić. Zdziwiłam się jego propozycją, jednak po dalszych namowach usiadłam na fotelu kierowcy.
- Ustaw sobie fotel - oznajmił poważnie.
- Że niby jak? - zapytałam i wybuchnęliśmy śmiechem.
Położył jedną rękę na moim kolanie a drugą pokazał mi wszystkie wajchy. Na moje policzki wdarł się rumieniec. Kiedy wszystko było już gotowe od pasów aż do lusterek zaczął dawać mi dokładne instrukcje jak zapalić samochód.
- Naciśnij sprzęgło.
Spojrzałam na niego jak na idiotę i zaczęłam się śmiać.
- Ten pedał po lewej stronie.
Zajrzałam pod kierownicę, a on nie mógł się opanować.
- Nadal jesteś pewny, że chcesz mnie uczyć? - zapytałam po chwili.
- Tak, skarbie. Nie będzie tak źle.
SKARBIE. Dlaczego on tak do mnie mówi? Zależy mi na nim, cholernie. Czy ten chłopak nie widzi, że w ten sposób daje mi nadzieje? Ok. Uspokój się. To tylko przyjaciel. Szkoda, że jest zajebiście przystojny, ma fajny tyłek, jest opiekuńczy, troskliwy, męski, szarmancki i ma świetne usta, które aż czekają na.... Nie! Stop! Przyjaciel. Pamiętać.
- Ej, mała. Żyjesz?
- Przepraszam, ja...
- Wiem, że ci się podobam - oznajmił nagle, a mnie zamurowało.
Czułam jak płonę, spuściłam głowę do dołu, odpięłam pasy i wyszłam z samochodu. Czułam się taka beznadziejna. Do moich oczu napłynęły łzy. Wstyd. Tylko to siedziało mi w głowie.
- Kochanie, ja przepraszam. Nie chciałem tego powiedzieć. Myślałem, że obrócisz to w żart.
Usłyszałam za sobą jego głos, a na biodrach poczułam dłonie. Obrócił mnie do siebie i mocno przytulił. Nie wiedziałam co robić. Potrzebowałam go. Pragnęłam dotknąć jego torsu i poczuć ten zapach.
- Dlaczego tak zareagowałaś? - zapytał szeptem.
- Bo ty mi się naprawdę podobasz - powiedziałam cichutko i jeszcze mocniej się w niego wtuliłam.
Odsunął się ode mnie, złapał za dłonie i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Poważnie ci się podobam?
Przekręciłam głowę, by uniknąć jego wzroku i chciałam uciec. Zapaść się pod ziemię albo zniknąć.
- Chciałabym już wrócić do domu - oznajmiłam i wsiadłam do samochodu.
- Jasne... - odpowiedział szybko i zrobił to samo co ja.
Wpatrywałam się w szybę samochodu i obserwowałam każdy szczegół na drodze. Siedzieliśmy w ciszy. Nie potrafiłam się do niego odezwać. Nie po tym, jak dowiedział się wszystkiego.  Po jakimś czasie znaleźliśmy się pod moim domem.
- Dziękuję, że mnie odwiozłeś - powiedziałam i chciałam już wyjść, kiedy złapał mnie za rękę.
- Ty też mi się podobasz - oznajmił i ucałował moje knykcie.
Spuściłam wzrok i nie wiedziałam co powiedzieć.
- Do zobaczenia - wydukałam i wyszłam.



_________________________________________________
 Dziękuję za  11121 odwiedzin i każdy komentarz ♥ Wiem, że długo czekaliście na tą część, ale musicie mi wybaczyć. Tak, często to mówię. Po prostu w sobotę organizowałam swoją 18-stkę, a urodziny mam w czwartek! (powiedziałam to beż żadnego celu, serio). Mam nadzieję jednak, że spodoba Wam się mój pomysł i potrzymam Was jeszcze w niepewności. Wiem, jest krótki, ale cierpię na brak czasu. Czekam na Wasze komentarze, chociaż jest ich coraz mniej i zastanawiam się czy nie zakończyć tego opowiadania. Szkoła, prawo jazdy, imprezy.., dużo tego. Wszystko zależy od Was. 





CZYTASZ =>KOMENTUJESZ