czwartek, 26 września 2013

#7 Imagin Harry (cz.1)





               perspektywa [t.i]
- Nareszcie – powiedziałam sama do siebie.
Samolot wylądował, wzięłam swoje bagaże i poszukiwałam w tłumie wujka. Mark to trener personalny i najlepszy facet na świecie. Co roku przyjeżdżam do niego w wakacje na treningi do Londynu. Już w podstawówce grałam w siatkówkę, a on pomaga mi wzmocnić kondycję i mięśnie. Zawsze się z nim dogadywałam. Teraz, w wieku 17 lat, należę do najlepszej drużyny młodzieżowej w Polsce.
- [t.i] nareszcie! – usłyszałam znajomy głos.
Podbiegłam do uśmiechniętego Marka i wyściskałam.
- Stęskniłam się.
- Ja też mała.
Wziął moje walizki i zapakował do auta. W drodze do domu opowiadałam jak minął mi kolejny rok w Polsce.
- Wiesz, że w tym miesiącu muszę połączyć twoje treningi i pracę? – zapytał.
- Pracę? Kogo trenujesz?
- One Direction, takich pięciu chłopców trochę od ciebie starszych.
Wyjaśnił mi, że to z nimi mieszkamy przez cały sierpień.
- Ja i pięciu facetów zapowiada się ciekawie – oznajmiłam z szyderczym uśmiechem.
- Mała, ja mieszkam z wami. Także sześciu i nie pozwolę, by któryś nawet cię tknął.
Zawsze byłam ulubienicą wujka. Był on jednak na tyle uparty, że nie pozwalał mi się spotykać z nikim. Wiedziałam, że chociażby krótki romans może doprowadzić do powrotu do domu. Zaczęliśmy rozmawiać również o mojej drugiej pasji, którą jest fotografia. Zawsze uwielbiałam robić zdjęcia, ale od jakiegoś czasu traktuję to bardziej na poważnie. Na swoim koncie miałam kilkanaście wygranych konkursów i zapewnione miejsce na studiach o tym kierunku. Muszę przyznać, że Mark nie był zbytnio zadowolony, kiedy dowiedział się, iż nie planuję związać przyszłości ze sportem.
- To tutaj – powiedział parkując samochód.
Moim oczom ukazała się willa. Duży, biały dom z wielkim ogrodem.
- A ja łudziłam się, że gwiazdy mieszkają normalnie.
Mark zaśmiał się i weszliśmy do środka. Panowała dziwna cisza.
- Chłopcy są na próbie – oznajmił.
Wujek pokazał mi pokój, który zapierał dech w piersiach. Urządzony był wręcz idealnie dla mnie. Ogromne dwuosobowe łóżko, wielka szafa z lustrem no i najlepsze, własny balkon i łazienka.
- Matko, jak tu pięknie – powiedziałam i rzuciłam się na pościel.
Mieliśmy jeszcze dużo czasu do powrotu zespołu, postanowiłam więc założyć coś wygodniejszego i dobrze zacząć tą znajomość.
- Może przygotuję im jakiś obiad? – zapytałam Marka.
- Na pewno się ucieszą.
Zajrzałam do lodówki i zobaczyłam, właśnie nic nie zobaczyłam. W środku było tylko światło.
- Oni tu w ogóle coś jedzą? – zapytałam sama siebie.
Po dłuższym penetrowaniu kuchni znalazłam sos, mięso i makaron. Spaghetti, nic więcej nie mogłam wymyślić. Wszystko przygotowałam, nakryłam do stołu i po niecałej godzinie posiłek był gotowy. Stawiałam danie na stole, kiedy usłyszałam hałasy na korytarzu.
- No to się zaczyna – pomyślałam.

                  perspektywa Harrego
Wróciliśmy z próby jak zwykle z wielkim hukiem musieliśmy oznajmić to całej okolicy. Gadanie głupot, opowiadanie beznadziejnych żartów to w naszym stylu.
- Dziś miała przyjechać ta mała czy mi się wydaje? – zapytał Louis.
- Chyba dziś – oznajmił Zayn.
Mark, nasz trener od jakiegoś czasu wspominał, że przyjedzie do niego jego najlepsza na świecie siostrzenica. Podobna uwielbia ona grać w siatkówkę. Ciekawa jestem czy taka mała dziewczynka wytrzyma z nami, bez rodziców cały miesiąc. Może nauczymy się przy niej więcej odpowiedzialności.
- Jestem głodny – usłyszałem głos Nialla.
- Ja też – stwierdziłem i wparowaliśmy do kuchni.

                perspektywa [t.i]
Zobaczyłam pięciu przystojniaków, którzy na mój widok nagle zastygli w miejscu.
- Cześć, jestem [t.i]. Zrobiłam wam obiad.
- Cześć, Niall i już cię lubię – przywitałam się z blondynem, który od razu zasiadł do stołu.
         
                perspektywa Harrego
Stałem jak zaczarowany i nie mogłem się ruszyć. Ujrzałem anioła. Oczy, włosy, ciało to wszystko było idealne, chociaż nie wiedziałem kim ona jest.

                perspektywa [t.i]
-Hej, jestem Liam, a ty jesteś siostrzenicą Marka? – zapytał zdziwiony.
- Tak, coś nie tak?
- Spodziewaliśmy się małej siedmioletniej dziewczynki – powiedział najwyższy z nich.
- Siedem, siedemnaście niewielka różnica – oznajmiłam z uśmiechem.
- Jestem Harry – przywitał się loczek.
Zapoznałam resztę chłopców i usiedliśmy do stołu.
- Siema wszystkim.
Do kuchni wparował Mark przyglądając się każdemu z nich i piorunując ich spojrzeniem. Usiadł koło mnie i zaczęliśmy rozmawiać. Opowiadałam im trochę o siatkówce, przygodzie z fotografią i życiu w Polsce.
- Pyszne – odezwał się nagle Niall nie odrywając się od jedzenia.
- Tylko pamiętajcie to jest moja siostrzenica i jak któryś ją tknie to obiecuję, że urwę jaja – powiedział poważnie Mark.
Ja tylko się uśmiechnęłam i dalej kontynuowałam rozmowę. Zjedliśmy posiłek i wróciłam do swojego pokoju. Włączyłam laptopa i zaczęłam obróbkę zdjęć z ostatniej sesji. Położyłam się na brzuchu i próbowałam pracować. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.




Ps. Imagin jest już na moim pingerze, ale mam nadzieję, że jednak go przeczytacie i się Wam spodoba. 

2 komentarze:

  1. Cudowny *,* szybko kolejną część !!!!!!!!!!/N
    Zapraszam do mnie :)
    http://just-you-and-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. UUU :) Suuuper :)

    OdpowiedzUsuń