sobota, 21 września 2013

#6 Imagin - Louis (cz.2)



Odczuwałam ulgę, miałam nadzieję, że chociaż trochę emocje opadną. Chciałam im o wszystkim powiedzieć, jednak nie miałam pewności.
- Poczta! – usłyszałam zza drzwi.
Szybko pobiegłam, by zobaczyć czy dostałam oczekiwany list. Jest! Wzięłam kopertę do ręki i wróciłam do pokoju. Drzwi zamknęłam na klucz i powoli otwierałam kopertę. Bałam się, tego co mogę tam przeczytać. Miałam rację. Wszystko się potwierdziło. Próbowałam zachować spokój, jednak to nic nie dało. Po chwili usłyszałam telefon.
- Halo?
- Kochanie, tu mama. Dostaliśmy wyniki – powiedziała łkającym głosem.
- Ja też przed chwilą.
- Musisz wracać do domu. Przylecimy po ciebie, nie możesz teraz pracować.
- Mamo to nie ma sensu. Tutaj znajdę lepszą pomoc. Jeszcze dziś poszukam w internecie informacji.
- Mimo wszystko, załatwimy wszystko na miejscu i przylatujemy do ciebie – oznajmiła.
- Jak wolisz, rób co chcesz. Nie mam teraz czasu. Pa – powiedziałam na jednym wydechu i się rozłączyłam.
Telefon wylądował gdzieś w drugim końcu łóżka, a ja położyłam się i zastanawiałam co dalej. Nie chciałam płakać, wiedziałam, że to nie ma sensu. Próbowałam żyć normalnie. Udawałam, że wszystko jest w porządku. Louis próbował mnie unikać, a ja nie umiałam się przy nim zachowywać normalnie.
- Louis, musimy pogadać – powiedziałam chłopakowi, kiedy wszyscy wracaliśmy z kina.
- Jasne – powiedział spokojnie – kawiarnia?
- Może być – oznajmiłam z uśmiechem.
Oddaliliśmy się od chłopców i weszliśmy do stylowego pomieszczenia.
- Cappuccino – powiedziałam kelnerowi.
- Dwa razy – oznajmił Louis.
Zapanowała nieprzyjemna cisza.
- O czym chciałaś rozmawiać? – zadał pytanie, którego tak cholernie się bałam.
- O nas. Nie udawajmy, że między nami nic się nie wydarzyło.
Spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Sama mnie odrzuciłaś, a ja szanuję twoją decyzję. Rozumiem [t.i].
- Właśnie nic nie rozumiesz! – prawie krzyknęłam.
Przysiadłam się bliżej chłopaka i dotknęłam opuszkami palców jego dłoni.
- Kocham cię Louis, ale nie możemy być razem – oznajmiłam, a do oczu napłynęły mi łzy.
- Dlaczego? – zapytał chcąc opanować swoje emocje.
- Nie mogę ci powiedzieć. Nie teraz.
- Coś się stało?
- Nie chcę, żebyś zajmował się taką osobą jak ja. Zasługujesz na kogoś lepszego.
- Co ty pieprzysz? Kocham cię, nadal tego nie rozumiesz? – krzyknął.
- Louis, nie mogę.
Po moim policzku spłynęła łza i wyszłam. Straciłam go, na zawsze. Spieprzyłam prawda? Dlaczego piszę to właśnie tutaj? Bo nie mam komu powiedzieć tego co czuję. Dni mijały, a my nadal się unikaliśmy. Moi rodzice przyjechali, a ja wmawiałam, że ich powód to zwykła tęsknota. Siedzę w pokoju, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Spojrzałam w ich kierunku i zaprosiłam do środka.
- Mogę? – usłyszałam głos, który przyprawiał mnie o dreszcze.
- Wchodź.
Usiadł koło mnie, a ja spuściłam wzrok.
- Powiedz mi szczerze, kochasz mnie? – zapytał i złapał moją twarz tak, bym mogła na niego spojrzeć.
- Kocham.
- Więc co stoi na przeszkodzie?
- Jestem chora – powiedziałam, a po policzku spłynęła łza.
- Chora? – zapytał przerażony.
- Mam białaczkę.
Louis spojrzał na mnie i delikatnie musnął moje usta. Przytulił, a ja po prostu się rozpłakałam. 


Ps. I jak? Podoba się. Dajcie znać. Mam nadzieję, że będziecie chciały kolejną część.



1 komentarz:

  1. Pewnie, że chcę kolojną część!
    Pisz daaalej!
    A to zdjęcie
    Lou zaaabija *______*
    Weny! :-)

    Zapraszam do sb
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń