Odczuwałam ulgę,
miałam nadzieję, że chociaż trochę emocje opadną. Chciałam im o wszystkim
powiedzieć, jednak nie miałam pewności.
- Poczta! – usłyszałam
zza drzwi.
Szybko pobiegłam, by
zobaczyć czy dostałam oczekiwany list. Jest! Wzięłam kopertę do ręki i wróciłam
do pokoju. Drzwi zamknęłam na klucz i powoli otwierałam kopertę. Bałam się,
tego co mogę tam przeczytać. Miałam rację. Wszystko się potwierdziło.
Próbowałam zachować spokój, jednak to nic nie dało. Po chwili usłyszałam
telefon.
- Halo?
- Kochanie, tu mama.
Dostaliśmy wyniki – powiedziała łkającym głosem.
- Ja też przed chwilą.
- Musisz wracać do
domu. Przylecimy po ciebie, nie możesz teraz pracować.
- Mamo to nie ma
sensu. Tutaj znajdę lepszą pomoc. Jeszcze dziś poszukam w internecie
informacji.
- Mimo wszystko,
załatwimy wszystko na miejscu i przylatujemy do ciebie – oznajmiła.
- Jak wolisz, rób co
chcesz. Nie mam teraz czasu. Pa – powiedziałam na jednym wydechu i się
rozłączyłam.
Telefon wylądował
gdzieś w drugim końcu łóżka, a ja położyłam się i zastanawiałam co dalej. Nie
chciałam płakać, wiedziałam, że to nie ma sensu. Próbowałam żyć normalnie.
Udawałam, że wszystko jest w porządku. Louis próbował mnie unikać, a ja nie
umiałam się przy nim zachowywać normalnie.
- Louis, musimy
pogadać – powiedziałam chłopakowi, kiedy wszyscy wracaliśmy z kina.
- Jasne – powiedział spokojnie
– kawiarnia?
- Może być –
oznajmiłam z uśmiechem.
Oddaliliśmy się od chłopców
i weszliśmy do stylowego pomieszczenia.
- Cappuccino –
powiedziałam kelnerowi.
- Dwa razy – oznajmił Louis.
Zapanowała
nieprzyjemna cisza.
- O czym chciałaś
rozmawiać? – zadał pytanie, którego tak cholernie się bałam.
- O nas. Nie udawajmy,
że między nami nic się nie wydarzyło.
Spojrzał na mnie ze
zdziwieniem.
- Sama mnie odrzuciłaś,
a ja szanuję twoją decyzję. Rozumiem [t.i].
- Właśnie nic nie
rozumiesz! – prawie krzyknęłam.
Przysiadłam się bliżej
chłopaka i dotknęłam opuszkami palców jego dłoni.
- Kocham cię Louis,
ale nie możemy być razem – oznajmiłam, a do oczu napłynęły mi łzy.
- Dlaczego? – zapytał chcąc
opanować swoje emocje.
- Nie mogę ci
powiedzieć. Nie teraz.
- Coś się stało?
- Nie chcę, żebyś
zajmował się taką osobą jak ja. Zasługujesz na kogoś lepszego.
- Co ty pieprzysz? Kocham
cię, nadal tego nie rozumiesz? – krzyknął.
- Louis, nie mogę.
Po moim policzku
spłynęła łza i wyszłam. Straciłam go, na zawsze. Spieprzyłam prawda? Dlaczego
piszę to właśnie tutaj? Bo nie mam komu powiedzieć tego co czuję. Dni mijały, a
my nadal się unikaliśmy. Moi rodzice przyjechali, a ja wmawiałam, że ich powód
to zwykła tęsknota. Siedzę w pokoju, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Spojrzałam w
ich kierunku i zaprosiłam do środka.
- Mogę? – usłyszałam głos,
który przyprawiał mnie o dreszcze.
- Wchodź.
Usiadł koło mnie, a ja
spuściłam wzrok.
- Powiedz mi szczerze,
kochasz mnie? – zapytał i złapał moją twarz tak, bym mogła na niego spojrzeć.
- Kocham.
- Więc co stoi na
przeszkodzie?
- Jestem chora –
powiedziałam, a po policzku spłynęła łza.
- Chora? – zapytał przerażony.
- Mam białaczkę.
Louis spojrzał na mnie
i delikatnie musnął moje usta. Przytulił, a ja po prostu się rozpłakałam.
Ps. I jak? Podoba się. Dajcie znać. Mam nadzieję, że będziecie chciały kolejną część.
Pewnie, że chcę kolojną część!
OdpowiedzUsuńPisz daaalej!
A to zdjęcie
Lou zaaabija *______*
Weny! :-)
Zapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com