piątek, 20 września 2013

#6 Imagin - Louis (cz.1)

kursywa - retrospekcja


          Pierdole to wszystko. Nie mam już siły. Wszystko się wali. Myślicie, że jest mi z tym łatwo. Miałam wspaniałe życie, byłam szczęśliwa, a teraz? Nic już nie ma sensu. Zrezygnowałam z najlepszego co mnie spotkało. Dlaczego? Jestem idiotką, cholerną idiotką.
 
- Louis no czekaj! – krzyczałam do mojego przyjaciela.
Nie miałam siły na kolejne głupie zabawy.
- Oddaj to moje.
Chłopak biegał szczęśliwy ze swoją zdobyczą. Typowy facet, zabrał dziewczynie stanik, a teraz biega z nim po korytarzu.
- Louis, myślisz, że jesteś taki fajny? Oddaj go. Chce się spakować.
Jutro zmieniamy miejsce pobytu. Jestem tutaj w celach zarobkowych. Robię w sumie wszystko i nic. Wybrano mnie dlatego, że jestem młoda i w pełni dyspozycyjna.
- Co dostane, jeżeli ci go oddam? – zapytał śmiesznie ruszając brwiami.
- Wpierdol, a co chcesz innego? – zaśmiałam się.
On jednak nie dawał za wygraną. Zatrzymał się i podniósł go wysoko do góry. Próbowałam stać na palcach, skakać jednak nic to nie dało. Do najwyższych nigdy nie należałam.
- Louis, do cholery.
Złapał mnie w talii i przerzucił sobie przez ramię.
- Ja się tak nie bawię, puść mnie!
- Słodka jesteś jak się złościsz.
- Zemszczę się, zobaczysz.
Akcja ze stanikiem dobiegła końca i w końcu oddał mi go. Stary, a głupi. Louis usiadł na kanapie i zaczęliśmy rozmowę, a ja kończyłam się pakować. Gadaliśmy o wszystkim. Jutro jedziemy do Nowego Jorku i to był nasz główny temat.
- A wam tu nie za dobrze? – zapytał Harry, który wpadł do pokoju.
Usiadł koło Louisa i zaczęli jak zwykle swoje wygłupy.
- Nie możecie raz posiedzieć w spokoju? – zapytałam biorąc głęboki oddech.
- Nie – skwitowali niemal równocześnie.
Chłopcy to wspaniali przyjaciele. Znamy się jakieś pół roku i wiem, że zawsze mogę na nich liczyć. Bywa różnie, ale ufamy sobie bezgranicznie.
       Lot do Nowego Jorku trwał kilka godzin, a my od razu zaczęliśmy zwiedzać. Niby normalne, ale my chodziliśmy po hotelu w celu znalezienia najlepszych pokoi i miejsc do zabawy. Mijały dni i tygodnie wielkiej trasy 1D, a my dobrze się bawiliśmy. Jednak coś przed nimi ukrywałam. Nie mogli się dowiedzieć. To było zbyt ryzykowne.
         Zmywałam naczynia, kiedy do sali wparował Louis. Złapał mnie za biodra, a ja się wystraszyłam.
- Coś ty taka strachliwa? – zapytał przytulając mnie.
- A ty co taki czuły?
Wytarłam ręce i oparłam się o blat. On w pewnej chwili wziął mnie za tyłek i na nim posadził.
- Co ty robisz? – zapytałam z uśmiechem.
Byliśmy przyjaciółmi i często zdarzały się u nas takie akcje, dlatego wcale mnie nie zdziwiło jego zachowanie.
- Podobasz mi się – powiedział patrząc mi prosto w oczy.
- Wiem, że próbujesz poprawić mi moją samoocenę, ale nie uda ci się – zażartowałam.
Chłopak często wmawiał mi, że jestem ładna. Wiedział, że nie mam o swoim wyglądzie najlepszego zdania. Mimo, że jestem niską, szczupłą blondynką nie uważałam się za piękność.
- Podobasz mi się i nie mówię tego dlatego, by poprawić ci samoocenę. Uwielbiam twoje ciało, oczy, ruchy. Kiedy mnie przytulasz lub tylko mnie dotkniesz czuję się wspaniale.
Jego twarz zbliżała się do mnie, a ja momentalnie zeskoczyłam z blatu i próbowałam ominąć.
- Przepraszam Louis, ja nie mogę.
Był on lekko zdezorientowany. W sumie co się dziwić. Prawdopodobnie najprzystojniejszy facet na świecie chciał mnie pocałować, a ja zrezygnowałam. Spojrzał na mnie jeszcze raz i wyszedł. Nie wiedziałam co mam zrobić. Nie umiałam przyznać się sama przed sobą, że go kocham. On jednak tego nie powiedział. Siedziałam sama w milczeniu, kiedy wszedł Liam.
- Powiedział ci? – zapytał.
- Tak, powiedział, że mnie uwielbia – powiedziałam wlepiając swój wzrok w podłogę.
- Nie chcę się mieszać, ale dlaczego się nie zgodziłaś, przecież go kochasz. Sama mówiłaś… -tłumaczył.
- On zasługuje na kogoś lepszego, nie jestem warta jego uczuć - przerwałam mu.
Liam spojrzał na mnie i podniósł z podłogi, na której siedziałam.
- Dlaczego tak myślisz? – zapytał cichutko.
- Jestem zwykłą dziewczyną, a on światową gwiazdą i najwspanialszym facetem na świecie.
Chłopak spojrzał na mnie i przytulił.
- Dziękuję – wyszeptałam, a po moim policzku spłynęła łza.
- Za co kochanie?
- Za wszystko.
Spojrzałam mu w oczy i dałam buziaka w policzek.
- Chciałabym pobyć sama – oznajmiłam.
- Rozumiem.
Jeszcze raz mnie przytulił i wyszedł. Uchyliłam drzwi i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i dałam upust swoim emocjom. Łzy płynęły po moich policzkach, a ja z chusteczką w ręce zastanawiałam się co dalej. Mam marnować jego życie, by przez chwilę być szczęśliwa? To nie ma sensu. Nie jestem tego warta. Mam nadzieję, że znajdzie on sobie prawdziwą miłość, a my już na zawsze zostaniemy przyjaciółmi.


 

Ps. Mój nowy imagin. Mam nadzieję, że Wam się spodoba i będzie chciały część drugą.



3 komentarze:

  1. Piękny, naprawdę umiesz pisać i do tego świetnie Ci to wychdzi:) dawaj szybko drugą część!:*

    OdpowiedzUsuń
  2. czesc to ja patitofeo004 super jest ten imagin jak kaædy zapraszam do mnie na opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń