Na jego koszulce
została mokra plama, a ja nie mogłam się
uspokoić.
- Od dawna o tym
wiesz? – zapytał gładząc moje włosy.
- Od kilku tygodni –
wyszeptałam opanowując emocje.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Nie chcę litości. To
moja sprawa. Nie chciałam, żeby to cokolwiek zmieniło.
- Musimy znaleźć
odpowiednią klinikę, wyleczymy cię – zapewniał, chociaż sam zapewne w to nie
wierzył.
Uwolniłam się z jego
uścisku i spojrzałam w jego zaszklone oczy.
- A jeżeli to nic nie
da? Louis, ja nie chcę umrzeć.
- Musimy spróbować,
wszystko będzie dobrze. Damy radę, rozumiesz? Na pewno – ostatnie słowa
wyszeptał i ponownie mnie przytulił.
Fajnie było, co nie? Dał mi nadzieję, a ja po prostu mu
uwierzyłam. Chciałam się wyleczyć, dla niego. Teraz leżę w najlepszej klinice,
po kilku chemiach a moje włosy wypadają garściami. Nie ma go. Ma trasę.
Rozumiem, to jest dla niego ważniejsze. Spieprzyłam, prawda? Dlaczego w ogóle
mu powiedziałam? Mogłam zostawić to dla siebie i być przy nim do końca.
Siedziałam sama na sali, kiedy wpadł lekarz.
- Coś się stało? – zapytałam próbując się podnieść.
- Znaleźliśmy dla pani dawcę. Już jutro możemy przeprowadzić
zabieg.
Spojrzałam na niego i nie mogłam uwierzyć w jego słowa. Ja
już nie chciałam żyć, a on chce za wszelką cenę mnie ratować.
- Jakie są szanse, że wszystko będzie w porządku? –
zapytałam z nadzieją, że niewielkie.
- Ma pani ogromne szanse na przeżycie.
Doktor porozmawiał z moimi rodzicami, podpisali jakieś
papiery i wyszli. Po co mi to wszystko? Może ja już nie chcę walczyć.
Próbowałam ogarnąć myśli, kiedy usłyszałam szepty na korytarzu, a po chwili
pukanie do drzwi. Spojrzałam w ich stronę i zobaczyłam Harrego, Liama, Zayna i
Nialla.
- Cześć mała, jak się czujesz? – zapytał blondyn.
- Cześć chłopcy, teraz już znacznie lepiej – powiedziałam.
Każdy delikatnie musnął mój policzek i usiedli obok
obdarowując mnie misiami i kwiatami. Chwilę rozmawialiśmy, postanowiłam im o
wszystkim powiedzieć.
- Jutro mam zabieg, znaleźli dawcę – oznajmiłam krótko.
Na początku nie mogli w to uwierzyć, później jednak cieszyli
się, ja za to zastanawiałam się nad Louisem. Dlaczego nie przyszedł? Do sali
weszli rodzice, którzy poprosili, by chłopcy na chwilę zostawili mnie samą. Nie
wiedziałam o co im chodzi. Zobaczyłam jak zza drzwi wyłania się Louis. Na jego
twarzy wydać było tylko szczęście, ja jednak miałam mieszane uczucia.
- Cześć kochanie – powiedział.
- Zostawiłeś mnie – wyszeptałam próbując nie patrzeć w jego
stronę.
- Wiesz, że musiałem. Było to tylko kilka dni,
zrezygnowaliśmy z dalszej trasy koncertowej. Nie mogłem cię tak po prostu
opuścić.
Spojrzał na mnie i złożył delikatny pocałunek na moich
ustach.
- Kocham cię Louis.
W jego oczach pojawiły się iskierki, które dawały mi radość.
Widziałam, że jest szczęśliwy. Chłopak po chwili wstał i złapał moją dłoń.
- Wiem, że to nie jest najlepsze miejsce, ale chciałbym
żebyś wiedziała, że mimo wszystko zawsze będę cię kochał. Dlatego chciałbym
zadać ci jedno pytanie. [t.i][t.n] wyjdziesz za mnie?
Po moim policzku spłynęła łza. Zaskoczył mnie, jednak
wiedziałam jedno kocham go najbardziej na świecie.
- Tak – wypowiedziałam krótko i wpiłam się w jego usta.
Myślałam, że wszystko spieprzyłam, a jednak pewien chłopak
uratował wszystko. Odnalazł miłość i moje szczęście. Odnalazł dla mnie drugie,
na pewno lepsze życie.
aaaaa! Świetne! <3
OdpowiedzUsuńExtra :) dzięki komentarzom, które dodałaś na moją stronkę odwiedziłam tę stronę i sądzę, że jest cudowna, tak samo jak ten imagin:))/N
OdpowiedzUsuńwow, exxtraa :)
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba :]
+ zapraszam do mnie http://1d-imaginy-1d.blogspot.com/ proszę o komentarze :)
Cuuudowne! Boskie :-)
OdpowiedzUsuńOgólnie 3 słowa:
CUD! MIÒD! MALINA xx
Czekam na nn :)
Zapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
hehe na początku myslalam ze lou odda zycie i bd dawcą XD ale twoje jest lepsze ;)
OdpowiedzUsuń