- Ja pierdole, wyglądasz zjawiskowo - usłyszałam głos Harrego, który wyrwał mnie z zamyślenia.
- Przestraszyłeś mnie.
- Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać. Strasznie długo to trwało - powiedział i stanął na przeciwko mnie, mierząc mnie wzrokiem.
- A co stęskniłeś się?- zapytałam zadziornie.
- Może...
Przełożył pasmo moich włosów za ucho, a po moim ciele przeszły dreszcze. Jego dotyk... jest taki delikatny. Jakby dotykał mnie grecki bóg.
- Nadal głodna?
Przyglądał się każdemu centymetrowi mojej twarzy, jakby chciał nauczyć się jej na pamięć.
- Cholernie głodna - skwitowałam.
- Na co masz ochotę?

- Mieliśmy jechać na pizzę - odparłam po jakimś czasie.
- To chodź, ślicznotko.
Pocałował mnie w czubek nosa i złapał za rękę, ciągnąc w kierunku wyjścia.
Weszliśmy do pizzeri z uśmiechem na twarzy. Przywitała nas dobra muzyka lecąca z głośników, której rytm wybijaliśmy na stole.
- Ty wybierasz - usłyszałam głos Harrego, kiedy dostaliśmy menu.
- Pizza alla vongole? - zapytałam starając się dobrze wymówić nazwę.
- Z czym to?
- Pomidory, oregano, omułki...
- Czym są, do cholery, omułki? - powiedział chichocząc.
- Szczerze? To nie wiem - oznajmiłam i momentalnie wybuchnęliśmy śmiechem.
- To bierzemy.
Harry podszedł do lady i zamówił dla nas jedzenie. Mój brzuch bardzo tego potrzebował. Po powrocie ze szpitala miałam dosyć tamtego żarcia. Po chwili na stole pojawiło się coś ogromnego.
- Kto to będzie jadł? - zapytałam, kiedy zobaczyłam wymiary pizzy.
- Ja, no i ty, jeżeli się pospieszysz - oznajmił i wziął pierwszy kawałek do reki, smarując go na początku jakimś sosem.
Jedliśmy wciąż śmiejąc się i gadając o różnych bzdurach. Nasze pogawędki przerwał jednak telefon Hazzy.
- Słucham....Tak... Co?!...Kiedy?!...Jasne, już jadę....Ale wszystko będzie ok?...Na razie.
Patrzyłam na niego i zastanawiałam się o co chodzi. Wyglądał na zmartwionego. Odłożył komórkę i nagle zaczął przygotowywać się wyjścia.
- Coś się stało? - zapytałam cicho.
- Moja mama miała wypadek.
- Co? Wszystko z nią dobrze?
- Tak, ma tylko kilka sińców. Przepraszam, ale muszę jechać.
- Rozumiem, mogę jechać z tobą do pani Anne?
- Chcesz? - zdziwił się.
- Tak, nie zostawię cię teraz samego. Ty zawsze mi pomagałeś.
- Chodź, skarbie.
Wyszliśmy z lokalu i od razu wsiedliśmy do samochodu.
- Na pewno możesz prowadzić? Nie chcę, żeby jeszcze tobie się coś stało. Wystarczy już atrakcji na dziś.
- Dam radę.
Złapał moją dłoń i ucałował knykcie.
- Dziękuję mała.
- To ja dziękuję.
- Gdzie leży Anne Styles? Jakąś godzinę temu miała wypadek - usłyszałam głos Harrego skierowany do pielęgniarki w recepcji.
Skierowała nas na jakiś oddział. Nie znałam się za bardzo na takich sprawach, mimo, że jeszcze dziś leżałam w tym samym szpitalu. Mam do nich jakieś cholerne "szczęście". Weszliśmy na salę i ujrzeliśmy mamę Harrego. Przy łóżku siedziała Gemma i Robin, ich ojczym.
- Dzień dobry - przywitałam się ze wszystkimi, a siostra Hazzy od razu rzuciła mi się w ramiona.
- Jak się czujesz, mała? Przepraszam, ale nie chcieli mnie do ciebie wpuścić.
- Dziękuję, już dobrze. W szpitalu?
- Tak, twój tata. On chyba nie za bardzo ogarniał co się dzieje - skwitowała.
- A pani jak się czuje? - skierowałam się w stronę pani Anne.
- Dziękuję skarbie. Miałam szczęście. Jeszcze dziś mnie zbadają dokładnie i wypiszą.
- To dobrze. Cieszę się, że nic pani nie jest - powiedziałam i obdarowałam ją uśmiechem.
- Możemy pogadać, gdzieś na osobności? - ponownie usłyszałam głos Gemmy.
- Jasne.
Wyszłyśmy z sali i udałyśmy się do poczekalni, kupując sobie kawę w automacie.
- Przykro mi z powodu dziecka.
Do moich oczu momentalnie napłynęły łzy.
- Nawet nie zdążyłam go pokochać.
- Ten Taylor to bydle. Najważniejsze, że już ci nie zagraża.
- Gdyby nie Harry, nigdy bym nie poszła na policję, a ona nadal by się szwendał po ulicach.
- A właśnie. A propos mojego brata. Powiedział ci już?
- O czym? - zapytałam zdezorientowana.
- Czyli nie powiedział...
_____________________________________________________
Dziękuję za 10172 odwiedzin i każdy komentarz ♥ Ponad 10 tysięcy odwiedzin! To niesamowite. Wy jesteście niesamowici. Bardzo dziękuję. Jeżeli macie jakieś zażalenia piszcie! Na waszą prośbę chcę trochę przedłużyć ten imagin, jednak są to już jedne z ostatnich rozdziałów. Oczywiście wprowadzamy zasadę CZYTASZ = KOMENTUJESZ. Mam nadzieję, że znajdę jak najwięcej waszych komentarzy. Im więcej, tym szybciej kolejna część.